25 lipca 2014

Szlakiem Mazurskich Legend - "Złoty łańcuch" (11)


Z miejscowości Piłatki Wielkie, drogą asfaltową (na fotce bardziej przyjemna droga niż asfalt, którą również jechaliśmy), jedziemy do wsi Gębałka, ale żadnych tabliczek oznaczających trasę tym razem nie wypatrzyliśmy. W Gębałce dotarliśmy do drogi poprzecznej, w prawo Węgorzewo a na lewo Kuty. Tę drogę przecinamy i wjeżdżamy w polną ścieżkę, wyglądającą na wjazd na łąkę. Nadal nie ma żadnych :-/ oznakowań. We wsi Stręgielek, na piaskowym rozwidleniu (kierujemy się w prawo), wisi jedyna, wyblakła tabliczka informująca, że to droga rowerowa z legendami.
Dojeżdżamy do asfaltu i skręcamy w lewo a po kilometrze w prawo. Asfalt kończy się bramą wjazdową do Ośrodka wypoczynkowego, jednak kilkaset metrów przed ośrodkiem skręcamy w las.
Dojeżdżamy do tablicy z opisem legendy zatytułowanej "Złoty Łańcuch" lecz łańcucha tam nie znaleźliśmy.




Jest tam za to mnóstwo poziomek, dojrzewających w słońcu leśnej polany, dorodnych prawie jak mała truskawka i bardzo smacznych :-D



"Od dawien dawna wody jeziora Stręgiel kryły wielkie tajemnice. Opowiadano o Złym ukazującym się w lustrze wody. Raz było to wieko trumny, o którym opowiadał dziadek Łukasz, innym razem złoty łańcuch. Ostrzegano ludzi przed Złym - strażnikiem skarbów, którego nie należało drażnić.
Pewnego razu syn drwala, Mateusz, wybrał się z kolegami nad jezioro szukać tegoż skarbu. Zaczęli przeczesywać płytkie wody jeziora aż Mateusz poczuł, że jego palce u nóg coś spięło. Nachylił się i ujrzał zardzewiałe ogniwa łańcucha. Zaczęli go ciągnąć. Łańcuch z trudem wyłaniał się z mulistego dna i nagle chłopcy ujrzeli coś błyszczącego, coś jak słońce - złote ogniwa. Po dotknięciu łańcucha każde z ogniw, zamieniało się w piasek i przesypywało między palcami. Przestraszeni chłopcy opowiedzieli o swoim odkryciu dziadkowi Łukaszowi. Dziadek opowiedział o największym sekrecie jaki skrywały te wody.
A było to tak: Pod złotą górą leżał ukryty skarb. Duża, okuta skrzynia kryła w sobie wielkie bogactwa, o których wiedział tylko pustelnik. Słysząc narzekania ludzi na biedę i niedostatek, zlitował się i zdradził miejsce ukrytego skarbu. Stało się najgorsze, bo ludzie, w obawie że pustelnik zechce część skarbu, przepędzili biedaka. W tym momencie skrzynia drgnęła, wskoczyła do Sapiny a wartki nurt rzeki przetoczył ją do jeziora. Woda wygładziła okucia, poluzowała zamki a złoty łańcuch oplatający bogactwa wysunął się przez szpary. Duch pustelnika czuwa nad zatopionym skarbem do dziś, a skarb ujawni się wówczas, gdy ludzie wyzbędą się pychy, zawiści i chciwości. A że ludzie nie pojęli tej prawdy, więc niech się cieszą nadzieją i przesypują każdy swój piasek."

My Złotego Łańcucha też nie znaleźliśmy, być może też nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, a nasze serca nie są na tyle czyste by go zobaczyć, jednak nadziei nie tracimy... ;-)
O ile legendy 9 i 10 znaleźć jest łatwo, to ta ukryta jest w lesie i można przeoczyć tabliczkę, a gdy już ją znajdziemy lepiej nie jechać dalej w las (tak jak my to zrobiliśmy...)


tylko wrócić do asfaltu, skręcić lewo do wsi Stręgielek, do legendy nr 12 pt. "O kapeluszniku, motkach i myszkach"

Jacek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz