20 sierpnia 2017

Bieg Lesoków

Jacek:
Kolejnym biegiem z serii "Kaszuby Biegają" był "Kaszubski Bieg Lesoków" ze startem i metą w Szemudzie. Trasa w 70 % asfaltowa, pozostała część z błotkiem i wielkimi kałużami, po ostatnich deszczach.
Pomimo przeważającego asfaltu, trasa bardzo wymagająca poprzez naprzemienne zbiegi i podbiegi.
Start dosyć szybki z lekkim zatorem po 200 metrach, który szybko się rozładował.
Mijając tabliczkę 1 km widziałem jeszcze czołówkę, chociaż pierwszy podbieg wybił mnie z rytmu.
Dalej biegło się całkiem nieźle, przyśpieszałem na zbiegach, zwalniałem na podbiegach (nie wyćwiczyłem w sobie wbiegania pod górkę).
Każdy kolejny kilometr był słabszy od poprzedniego, ale niewiele. Wymarzone 50 minut na 10 km nadal jest w sfwerze marzeń, aby to osiągnąć trzeba biec stale na granicy 5 min/km, a mi się to udało tylko na 2 kilometrach.
Roszady przynajmniej ostatnich 4 kilometrach były juz niewielkie, pod górkę byłem wyprzedzany na zbiegach to ja wyprzedzałem te same osoby. Biegnąc za kobietą prawie do samej mety, nie chciałem jej wyprzedzać na finiszu ale słysząc zbliżające się kroki za plecami, przyśpieszyłem, wyprzedziłem ją, a i dwóch panów, za moimi plecami, również ją wyprzedziło. Niestety, nie podjęła "walki" na ostatniej prostej, a jestem pewny, że mogła.
W sumie z czasem 53:17 osiągnąłem dopiero 238 miejsce na 358 startujących, tych dwóch panów na metę wpadło z takim samym czasem pół kroku za mną.


Lesoki, według języka kaszubskiego, to ludzie lasu. Ani my ludźmi lasu nie jesteśmy ani trasa z lasem niewiele miała wspólnego 😉
Nawet jeśli...


niewiele lasu było.
Wszyscy uczestnicy zmieścili się w wyznaczonym czasie 90 minut, ostatni 1:13:15.

Grażyna:
Kocham stwirdzenia typu: "Niestety, nie podjęła "walki" na ostatniej prostej, a jestem pewny, że mogła." - mój wniosek jest prosty: skoro walki nie podjęła tzn, że NIE MOGŁA! kropka.
Ale techniczna część była na wstępie, więc ja nie o tym 😊
Fajne są te biegi, spokojne i kameralne z pięknymi okolicznościami przyrody, dobrze zorganizowane.
Obserwuję biegaczy i doskonale wiem co czują, bo sama czułam 😌 to podniecenie przed startem i chęć urwania kolejnych minut towarzyszy zawsze.
Nie oddalałam się zbytnio od miejsca mety, bo miałam mało czasu, a chciałam (jak zawsze) złapać Jacka kończącego bieg,


bo na start tym razem się nie pchałam.


Kolejny dobry dzień za nami 👍
A w powietrzu czuć już jesień... Czekam na tę piękną, kolorową, którą uwielbiam 😉



Przez ostanie miesiące to Jacek tworzył naszego bloga, ale mam nadzieję, że niedługo się to zmieni
i zacznę, tak po babsku, więcej się udzielać 😀

Grażyna i Jacek