17 stycznia 2016

Marsz... START!

Grażyna:
Nie ma to jak być pozytywnie zakręconym, a że my tacy jesteśmy to... ;-)
Zima jest piękna, ale i trochę nas udupiła treningowo.



Dywanówek nie lubimy, bo to nuuuuda jest, biegać jakoś trudno w śniegu i ślizgawicy, biegówek (nart) nie posiadamy, klubów fitness (naszych marzeń) u nas NIET, więc maszerujemy, w myśl myśli ;-)


I jest pięknie!
W ciągu 16 dni przeszliśmy 200 km :-D (Jacek 10 km więcej), to więcej niż wybiegane km w najlepszych czasach biegowych :-D


Znaleźliśmy sobie nowy cel, do którego dążyć sumiennie będziemy, a pomysł i myśl o tymże celu zaskoczyła (ale i ucieszyła) nas samych ;-)
Powstają planki malutkie i średnie, ale i plany WIELKIE jak nasza miłość :-)


Nieeee... nie zdradzimy co to, przynajmniej do zapisów, bo jeszcze TA czynność musi nam się udać, a łatwo nie będzie :-P
Można sobie zadawać pytanie: "po co to nam? po co wysiłek, kontuzje, niemoc, niechęć, łzy...?" itp itd
A po co się żyje?
Na żadne pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi :-)
Jeden kocha net (my też go kochamy), TV, piwo, pilot, a jedyny ruch to przerzucanie kanałów ;-P my po skończonych 30-stu paru latach, odnajdując siebie na nowo, odnaleźliśmy pasje które nas łączą i to jest piękne :-)
Dla mnie zamykają się bezlitośnie drzwi biegowe... ale otwierają inne i w nich cała moja nadzieja ;-)

Jacek:
Zastanawiałem się czasami nad sensem życia, po co wydawać na świat potomstwo?
By tak jak my zmierzali się z problemami istnienia na tym łez padole?
Pracować by jeść, jeść by żyć, żyć by jeść...
Skoro już jesteśmy na tym świecie to chcielibyśmy robić to co sprawia nam przyjemność zanim opuścimy to miejsce na zawsze .
Nic 2 razy się nie zdarza, życie to są chwile...
Coś stanie nam na drodze, jakiś mało istotny incydent, i od nas zależy co z tym zrobimy. Skorzystamy z danej przez los szansy i zrobimy coś naprawdę ciekawego, czy pozwolimy by nam to umknęło, lub pojawi się ktoś kto zmieni jakąś część naszego życia w koszmar, gdy nie przejdziemy obok  niego obojętnie spoglądając w drugą stronę.
Rok 2014 upłynął pod kątem dalekich podróży rowerowych (ponad 8 000 km), rok 2015 pod kątem biegowym, natomiast 2016 zanosi się na dalekie, bardzo dalekie wycieczki piesze.
Na razie trenujemy, przemierzamy nasze rowerowe ścieżki pieszo...
A cel? O tym na razie szaaa... ;-)


Grażyna i Jacek

10 stycznia 2016

Styczeń.

Grażyna:
Jak ten czas szybko "biegnie" :-)
Nie tak dawno były święta, a tu już dziesiąty dzień stycznia...

WSZYSTKIEGO SZCZĘŚLIWEGO 
W NOWYM 2016 ROKU! :-D


Jacek:
Przerwa w treningach biegowych nadal trwa.
Próbowałem dwukrotnie przy -15, ale po kilku kilometrach w tempie 6 min/km czuję jakby moje płuca nie mieściły się w piersi. No nic, poczekam na cieplejsze dni.
W zamian wspólnie uskuteczniamy wędrówki piesze.
Dłuższe lub krótsze ale codziennie od Nowego Roku. Dopiero dzisiaj dzień zupełnego odpoczynku. Przez 9 dni stycznia wydreptaliśmy 118 km.
Dla niektórych to bardzo dużo, dla innych średnio. Na pewno nie jest to mało jak na 1/3 miesiąca.
Mamy fajną ścieżkę leśną, którą można przejść tylko zimą.



Latem są tam rozlewiska wodne, nie wiemy jak głębokie i z jakim dnem więc nawet nie próbujemy przedzierać się na drugą stronę.
Idąc rozlewiskiem trasa, w zależności od drogi jaką wybierzemy później, wynosi 10, 12,15 i 18 km.
Maszerując nawet 20 km przy - 15 stopni, nie czuję ucisku w płucach jak przy 6 km biegu.
My przechodziliśmy po lodzie raczej płytkiego zbiornika wodnego, zamarzniętego w całości, ale widzieliśmy osoby, które korzystały z kawałka lodu by "polować" na ryby :-o


Grażyna: 
Zima raczej łaskawa jest, ale zawsze powtarzam, że luty to najbardziej zimowy miesiąc, więc wszystko przed nami ;-)
Nie mamy ochoty zgnuśnieć czekając na lato i stąd marsze.
Oczywiście nic nie dzieje się bez powodu czy przyczyny, bo tam gdzie zamykają się (z różnych powodów) jedne drzwi, otwierają się następne :-D
I w naszych głowach takowe otwarły się na oścież! :-D :-D :-D
Czy przez nie przejdziemy czy tylko utkniemy, okaże się za czas jakiś ;-)
Ahoj przygodo!



Grażyna i Jacek