25 grudnia 2017

Santa Run Kartuzy.

Grażyna:


Bieg Mikołajów był, swojego czasu, moim marzeniem.
Bardzo chciałam wystartować w toruńskim półmaratonie św. Mikołajów...
ale nie wystartowałam i już nigdy nie wystartuję.
Dlatego, gdy wyszperałam podobny bieg na naszych Kaszubach, poprosiłam Jacka żeby pobiegł za mnie i dla mnie 😇
Skąd u mnie taka chęć? Ano stąd, że wieczne dziecko we mnie. Uwielbiam wierzyć w Mikołaja, w czarownice, elfy, wróżki, inny świat...
Harry Potter to moja bajka, jak i Avatar czy opowieści z Narnii 😊
Pogoda tego dnia zapowiadała się cudowna. Słoneczko, lekki przymrozek, bez śniegu i bez błota.
Ubrałam Fado w dzwoneczki 😊


Jacek dostał czapkę w pakiecie i moje dwie miłości pobiegły 😍
W międzyczasie nastąpiło załamanie pogody, tak nagłe, że aż mocno zaskakujące. Spowiła nas gęsta, lodowato-zimna mgła, przez którą rąk z kieszeni nie chciało się wyciągać i zdjęć robić 😐
Czułam jak marznę i choć cieszyłam się na TEN dzień i TEN bieg, to zimno powodowało, że jeszcze bardziej cieszyłam się, że to TYLKO 7 km.
Chłopaki dość szybko zawitali na mecie 😉


Zmęczony pies to dobry pies, ale wybiegany pan to święty spokój w domu 😆 także ten tego ten... obaj mają jeden punkt wspólny: trasy biegowe!
Dziękuję Jacku za ten bieg, choć nawet słowem nie wspomniałeś o mnie 😏 bo teraz najważniejszy jest Fado...


Jacek:
Miało już nie być wpisów biegowych w tym roku, ale był bieg mikołajkowy na który postanowiłem zabrać Fado. W regulaminie jakiegoś formalnego zakazu biegania z pieskami nie wyczytałem.
Było to 7 km po mieście. Postanowiłem  nie nastawiać się na czas. Stanąłem przed zamykającą kolumnę biegaczy karetką pogotowia, obok inny biegacz z psem przebranym za renifera. (niestety dla Fado takiego ubranka nie sprawiliśmy)
Tłum ruszył, my odczekaliśmy jeszcze chwilkę i ruszyliśmy za nimi. Pomimo, że Fado rwał się do przodu, truchtaliśmy najpierw spacerkiem, czekając aż tłum się trochę oddali i przerzedzi, by ruszyć do przodu. Gdy zobaczyłem z boku wolny chodnik dałem pieskowi się wykazać, ciągnął mnie chyba na życiówkę. Fado leciał jakby chciał wyprzedzić wszystkich biegaczy i wpaść na metę jako pierwszy, korzystając z każdej luki pomiędzy biegaczami by przedrzeć się do przodu. Powstrzymywałem go trochę by nas nie zdyskwalifikowali, że biegnę "na" dopingu 😀
Wyprzedzani biegacze przyjmowali Fado raczej pozytywnie, chociaż słyszałem komentarz "chyba nie wolno z psami"
W sumie do samej mety wyprzedziliśmy prawie 500 osób.


Planowaliśmy kiedys wziąć udział w biegu World Run KLIK gdzie meta miała mnie gonić a tu było przecieieństwo World Run, to my z Fado startuhąc z końca goniliśmy innych zawodników 😉
Na mecie uplasowaliśmy się na pozycji 300 z czasem 36:03 na 794 którzy dobiegli do mety.
Wszyscy zmieścili się w godzinie.

Grażyna:
Dziś jest pierwszy dzień świąt.
Rok temu święta były dla mnie koszmarem... z tych się cieszę 💕
Cieszę się, że jesteśmy tu gdzie jesteśmy i nie tylko chodzi o miejsce, ale i czas i etap naszego życia, wspólnego życia.
Bywa różnie, ale wciąż jesteśmy razem 💑 Nie ma życia bez bliskości drugiego człowieka, sam tak twierdzisz, choć kiedyś mówiłeś, że mógłbyś być pustelnikiem...
Wesołych Świąt! 🌲

🌲


Grażyna i Jacek

22 grudnia 2017

Kaszubski Stolem


O kaszubskich stolemach już pisaliśmy w jednym z poprzednich postów.


W/g legendy byli to olbrzymy zamieszkujące przed laty te tereny.

Zakończył się już cykl biegów z cyklu "Kaszuby Biegają".
200 km kaszubskich tras podzielonych na 12 biegów i 8000 zawodników z których 72 ukończyło cały cykl i zdobyło statuetkę "Kaszubskiego Stolema"



Wszystkie biegi poza ostatnim opisaliśmy, nie będę się ponownie rozpisywał.
Osoby niebiegające nie są zainteresowane przeżyciami z trasy, a biegaczy też niewiele interesują wyniki i rekordy innych.

12 biegów, 12 medali  i statuetka.



Nie wiem czy pobiegnę ten cykl w przyszłym roku bo lubię nowe miejsca i nowe doświadczenia, ale może warto, bo czasami te biegi były jedynymi moimi treningami w tym roku.

Jacek

13 grudnia 2017

Taki straszny???

Jacek:


Wchodzę do przedsionka  banku by wypłacić pieniądze z bankomatu. Stojąca przed bankomatem kobieta w wieku 30+ w pośpiechu zabrała kartę i wybiegła.



Po jej wyjściu z bankomatu wysunęły się 2 banknoty 100 złotowe. Otworzyłem drzwi i krzyknąłem za nią:
- Nie poczeka Pani na swoje pieniążki?.
Kobieta wróciła, jej przerażenie w oczach znikało, a oddech zaczął się uspokajać. Wzięła pieniądze i powiedziała tylko, że ostatnio jest zmęczona i rozkojarzona.
Pomyślałem, że bała się że chcę jej zrobić krzywdę i dlatego uciekała.
Może nie jestem już piękny i młody ani przecudnej urody, ale nie myślałem, że wyglądam na bandytę chcącego wyrządzić komuś krzywdę 😎
Zawsze uczciwość stawiałem ponad wszystkie wartości...

Grażyna:
To nieważne jak się wygląda bo żyjemy w takich czasach, że najporządniej wyglądający człowiek może Ci wsadzić nóż w plecy - dosłownie i w przenośni.
Pamiętam jak za cudownych, mazurskich czasów, często wędrowałam do Giżycka na piechotę (15 km) i jak równie często zatrzymywały się różne "okazje" żeby mnie podwieźć. Zazwyczaj byli to panowie i trudno było im uwierzyć, że idę bo mam ochotę na długi spacer 😉
Nigdy nie wsiadłam, nawet jak byłam bardzo zmęczona, bo zwyczajnie się... bałam.

No ale już tak na koniec to sam przyznasz, że patrząc na niektóre Twoje miny, mozna się bać 😂



Grażyna i Jacek


6 grudnia 2017

Zwierząt nigdy dość! :-P

Nie mogłam znieść przewagi testosteronu w domu  👀
No zwyczajnie przeszkadzało mi, że zawsze babińca było więcej, a tu nagle zrobiło się odwrotnie  😏
Trza było coś wymyślić, ale zwierzyniec nawinął się sam i nie musiałam wysilać szarych komórek.
Wiercenie dziury w Jackowym brzuchu zajęło mi... bagatela! pół godziny 😉 a może 15 min... 😎
Ponieważ nowe zwierza to całkiem inny gatunek z dotychczas posiadających, obowiązkowo musiały być 2!!!


Żeby miały towarzystwo i zwyczajnie się nie nudziły 😂
Wystarczyło 5 min, kliknąć "kup" i czekać na kuriera.
Ależ byłam podjarana tym oczekiwaniem 😄 Miałam nadzieję, że szybciej jak dziś (czyli w Mikołajki) to to nie dotrze, ale jakież było moje zdziwienie, gdy pan kurier zawitał wczoraj!

Odebrałam dwa kartoniki, sklejone razem (pewnie żeby nie zmarzły - zwierza, nie kartoniki 😜)
i zaczęłam szybko, choć delikatnie je otwierać.
Moim oczom ukazały się piękne, mięciutkie damy: Asia i Lui 💕



Prawda, że cudne? I teraz dom pachnie kobietami 😍
Te dwie piękne dziewczyny przyszły na świat nie bez powodu...


Więcej na temat akcji "Kup Misia" oraz samej fundacji tu: KLIK
Tak więc w naszym domu mieszkają 2 koty: Dusza i Isia, 2 króliki: Vifon i Lis, pies: Fado i 2 niedźwiadki: Asia i Lui 😵, oraz MY oczywiście!
Asia i Lui docelowo zamieszkały na półce w naszej sypialni i dostały ode mnie zadanie: mają być strażniczkami naszych snów 😉


Oczywiście czasami muszę się nimi zając i wtedy schodzą ze swoich wysokości...


Cieszę się, że przygarnęliśmy je we dwie, bo dobrze im razem 💖


a mi dobrze z nimi 😚


Jacek sprawił mi dużo frajdy tym misiowym prezentem Mikołajkowym, jednak świadomość, że pieniądze z ich sprzedaży są przeznaczone na leczenie i rehabilitację dzieci, daje jeszcze więcej radochy.

Sami mamy niewiele, ale staramy się czasami coś wyłuskać dla innych.
I cieszę się radością, nie tylko innych, ale swoją przede wszystkim.
Dziękuję Kochanie Wszechświatu za CIEBIE! 😍😙




Grażyna


P.S.
A na pomoc, nie tylko Mikołajkową czy świateczną, czekają:
- giżycki Brat Kot KLIK
- sopockie Uszakowo KLIK
- gdański Promyk KLIK

3 grudnia 2017

Stało się!

Grażyna:


Znalazłam na olx ogłoszenie "oddam szczeniaki" i pojechaliśmy je zobaczyć. W oko wpadła mi konkretna sunia i nie chciałam żadnej innej.
Na miejscu okazało się, że TA sunia i jeszcze jeden psiak MUSZĄ zostać bo... DZIECKO tak chce.
Zatrzęsło mną!
W kojcu średniej wielkości suka, wychudzona, trzęsąca się z zimna (buda była), przy niej 6 szczeniąt i dorosły facet, niepotrafiący zabezpieczyć jednej suki przed ciążami, mówiący mi, że DZIECKO TAK CHCE!!!
Psa nie wzięliśmy, ale bardzo dziś żałuję, że nie zadzwoniłam do TOZ-u i w sumie nic mnie nie usprawiedliwia.

17.11. pojechaliśmy do schroniska.
To był smutny widok i ciężkie przeżycie. Tyle nieszczęścia w jednym miejscu...
Jacek wcześniej przejrzał ich stronkę i wybrał psa, który wydał mu się idealny 😉
Hektor to ok dwuletni, duży pies. Piękny, tylko olał nas totalnie 😅 W ogóle nie był nami zainteresowany, nawet nie podszedł nas obwąchać 😎 Chemia nie zadziałała.


Zanim doszliśmy do jego klatki, mijaliśmy boks nr 5, a w nim jeszcze nie nasz pies.


Siedział taki spokojny, opanowany, a gdy go zawołałam podszedł merdając ogonem.
Podałam mu rękę do powąchania - polizał ją, a gdy nachyliłam twarz - wyciągnął nochala przez kraty i przytulił do mojego policzka. Kupił mnie! 💓
Nie szalał, nie szczekał, zachowywał spokój i opanowanie, ciesząc się człowiekiem.
Zabraliśmy go na spacer.



Jacek trochę z nim pobiegał - Fado ma niespożytą energię.


Decyzja zapadła, pies będzie nasz 😊
Ale zanim ta decyzja zapadła, przeszliśmy jeszcze przez wszystkie boksy, obserwując psy.
Pewien kudłacz bardzo rozpaczał i byłam w stanie zabrać go natychmiast, ale okazało się,że jest w okresie kwarantanny i zresztą już zarezerwowany 😉


Wiemy, że już grzeje dupkę w nowym domku 😇
Braliśmy też pod uwagę haskiego, ale na spacer nie mogliśmy wziąć, bo również obowiązywała go kwarantanna.


Natomiast między nami i Fado chemia zadziałała niemal natychmiast, a sympatia była dwustronna 😄
Po 3 spacerach, w niedzielę 19.11. umowa adopcyjna została podpisana, a Fado zapakowany do auta.


Bardzo było widać jak nowe miejsce stresuje psa. Chciał się odprężyć próbując wyciągnąć na boku, ale po chwili kładł się na brzuch...


Dopiero następnego dnia, po wielu głaskach, długim spacerze i pełnej misce, odważył się położyć "kołami" do góry 😊


Dlaczego ON, a nie inny?
Bo chyba między człowiekiem i zwierzęciem musi zaistnieć ta niewidzialna, łącząca nić, tak samo jak pomiędzy ludźmi.
Kiedy jechaliśmy do Kociętnika, chciałam konkretnego kota, ale on nawet nie dał się pogłaskać 😔
Natomiast Dusza tak płakała, że musiałam ją stamtąd zabrać.
Tak samo było tym razem: Hektor nie czuł do nas nic (ja też nie), natomiast do Fado i Fado do nas COŚ natychmiast 😏

W niedzielę miną 2 tygodnie jak jest z nami.
Fado do schroniska trafił z interwencji, ktoś przywiązał go do słupa i zostawił...
Zastanawiałam się nad przyczyną i w ciągu tygodnia wszystko było jasne - jest niszczycielem 😜 (co oczywiście nie usprawiedliwia bydlaka, który zostawił go na pastwę losu!)
Może nie jakimś strasznym, ale buty, odzież i to na czym nam zależy trzeba chować.
Nie lubi być sam, bo właśnie wtedy dochodzi do incydentu przeżuwania naszych rzeczy.
Poza tym to wesoły, młody psiak (ok 8 mies), wcale nie mały, już waży 30 kg.
Zajmuje sporo miejsca na naszych 40 metrach, ale mam do niego tak wielkie pokłady cierpliwości i miłości, że nasz dom jest jego domem, a Fado to DOMOWNIK!
Jest świetnym kompanem do biegów długodystansowych, po których Jacek ma dość a pies nie 😂


Przyjaźń międzygatunkowa również się zawiązuje



Gorzej z kotami, ale z doświadczenia wiem, że za 2 miesiące będzie ok 😉
Nasza piesa nie należy do żarłocznych, ma niedowagę i staramy się go zdrowo odżywiać. Ostatnio Jacek przyniósł z pracy 3 kg kość z mięsem.
Dwa dni ją skubał jakby chciał a nie mógł


nawet miał wspólnika 😎


ale ostatecznie Jacek obskubał mięso, a kość wyrzuciliśmy. Pokrojone mięso chętniej zjada (oczywiście pies a nie Jacek 😋). Po zważeniu kości okazało się, że było na niej 2,5 kg mięcha!

Fado kocha spacery i z racji jego gabarytów zapewniamy mu jedno długie wyjście i 2-3 krótsze.


Tak wygląda jego przestrzeń biegowa 😊
No i kijek obowiązkowo...


A w domu dobrze wtedy, gdy jest jak najbliżej człowieka...


Anetka napisała: "cieszę się,że dajecie mu szczęście", ale ja mam wrażenie, że ON daje mi/nam więcej szczęścia niż ja/my jemu 😊 a przynajmniej korzyść z zaczerpniętej szczęśliwości jest obopólna!

Zbliżają się święta i przeraża mnie myśl, że za moment niechciane, żywe prezenty pod choinkę, wylądują na ulicach, w lasach, schroniskach...
Zacznijmy wreszcie zachowywać się odpowiedzialnie!
Jeśli dziecko chce psa czy kota nie oznacza, że nas dorosłych zwalnia to z odpowiedzialności za to zwierzę. Dziecko niech pół roku ze smyczą na spacery wychodzi o stałych porach i jeśli po pół roku  mu się nie znudzi, to proszę bardzo.
Chce kota? Ok, może sąsiadka ma, to niech pół roku chodzi i sprząta kocią kuwetę...
Królika?....
Mogłabym tak bez końca, ale mam serdecznie dość nieodpowiedzialnych rodziców, którym się wydaje, że królika można zamknąć w klatce i udawać, że go nie ma!
Każdy zwierzak którego przygarniecie przez kilka lat będzie częścią rodziny, warto zatem poczytać co robić żeby NOWEMU było z Wami dobrze. 
Jak z prawdziwą rodziną! 



Jacek:
Marzył mi się malutki pies do wspólnych treningów biegowych. Widziałem takiego, z niespożytą energią, jak przebiegł ze swoim właścicielem Półmaraton Ślężański. Fotka z biegu się nie zachowała ale był to Jack Russell terrier.


Nasza Lusia nawet jak była fajna i super psem z charakteru


to, niestety, nie biegała. 


Fado, chociaż psy są raczej sprinterami, ma taką energię, że moim tempem mógłby biegać maratony.

Grażyna:
Nie będziemy sponsorować ŻADNYCH chodowców. Tyle biedy siedzi w różnych schroniskach i innych bidulach, że aż żal patrzeć...
W Fado mieści się kilka takich terierów i doczekaleś się kompana swoich szaleństw 😉
Niech Wam zdrowie dopisuje przez długie lata 💕


Grażyna i Jacek