3 grudnia 2017

Stało się!

Grażyna:


Znalazłam na olx ogłoszenie "oddam szczeniaki" i pojechaliśmy je zobaczyć. W oko wpadła mi konkretna sunia i nie chciałam żadnej innej.
Na miejscu okazało się, że TA sunia i jeszcze jeden psiak MUSZĄ zostać bo... DZIECKO tak chce.
Zatrzęsło mną!
W kojcu średniej wielkości suka, wychudzona, trzęsąca się z zimna (buda była), przy niej 6 szczeniąt i dorosły facet, niepotrafiący zabezpieczyć jednej suki przed ciążami, mówiący mi, że DZIECKO TAK CHCE!!!
Psa nie wzięliśmy, ale bardzo dziś żałuję, że nie zadzwoniłam do TOZ-u i w sumie nic mnie nie usprawiedliwia.

17.11. pojechaliśmy do schroniska.
To był smutny widok i ciężkie przeżycie. Tyle nieszczęścia w jednym miejscu...
Jacek wcześniej przejrzał ich stronkę i wybrał psa, który wydał mu się idealny 😉
Hektor to ok dwuletni, duży pies. Piękny, tylko olał nas totalnie 😅 W ogóle nie był nami zainteresowany, nawet nie podszedł nas obwąchać 😎 Chemia nie zadziałała.


Zanim doszliśmy do jego klatki, mijaliśmy boks nr 5, a w nim jeszcze nie nasz pies.


Siedział taki spokojny, opanowany, a gdy go zawołałam podszedł merdając ogonem.
Podałam mu rękę do powąchania - polizał ją, a gdy nachyliłam twarz - wyciągnął nochala przez kraty i przytulił do mojego policzka. Kupił mnie! 💓
Nie szalał, nie szczekał, zachowywał spokój i opanowanie, ciesząc się człowiekiem.
Zabraliśmy go na spacer.



Jacek trochę z nim pobiegał - Fado ma niespożytą energię.


Decyzja zapadła, pies będzie nasz 😊
Ale zanim ta decyzja zapadła, przeszliśmy jeszcze przez wszystkie boksy, obserwując psy.
Pewien kudłacz bardzo rozpaczał i byłam w stanie zabrać go natychmiast, ale okazało się,że jest w okresie kwarantanny i zresztą już zarezerwowany 😉


Wiemy, że już grzeje dupkę w nowym domku 😇
Braliśmy też pod uwagę haskiego, ale na spacer nie mogliśmy wziąć, bo również obowiązywała go kwarantanna.


Natomiast między nami i Fado chemia zadziałała niemal natychmiast, a sympatia była dwustronna 😄
Po 3 spacerach, w niedzielę 19.11. umowa adopcyjna została podpisana, a Fado zapakowany do auta.


Bardzo było widać jak nowe miejsce stresuje psa. Chciał się odprężyć próbując wyciągnąć na boku, ale po chwili kładł się na brzuch...


Dopiero następnego dnia, po wielu głaskach, długim spacerze i pełnej misce, odważył się położyć "kołami" do góry 😊


Dlaczego ON, a nie inny?
Bo chyba między człowiekiem i zwierzęciem musi zaistnieć ta niewidzialna, łącząca nić, tak samo jak pomiędzy ludźmi.
Kiedy jechaliśmy do Kociętnika, chciałam konkretnego kota, ale on nawet nie dał się pogłaskać 😔
Natomiast Dusza tak płakała, że musiałam ją stamtąd zabrać.
Tak samo było tym razem: Hektor nie czuł do nas nic (ja też nie), natomiast do Fado i Fado do nas COŚ natychmiast 😏

W niedzielę miną 2 tygodnie jak jest z nami.
Fado do schroniska trafił z interwencji, ktoś przywiązał go do słupa i zostawił...
Zastanawiałam się nad przyczyną i w ciągu tygodnia wszystko było jasne - jest niszczycielem 😜 (co oczywiście nie usprawiedliwia bydlaka, który zostawił go na pastwę losu!)
Może nie jakimś strasznym, ale buty, odzież i to na czym nam zależy trzeba chować.
Nie lubi być sam, bo właśnie wtedy dochodzi do incydentu przeżuwania naszych rzeczy.
Poza tym to wesoły, młody psiak (ok 8 mies), wcale nie mały, już waży 30 kg.
Zajmuje sporo miejsca na naszych 40 metrach, ale mam do niego tak wielkie pokłady cierpliwości i miłości, że nasz dom jest jego domem, a Fado to DOMOWNIK!
Jest świetnym kompanem do biegów długodystansowych, po których Jacek ma dość a pies nie 😂


Przyjaźń międzygatunkowa również się zawiązuje



Gorzej z kotami, ale z doświadczenia wiem, że za 2 miesiące będzie ok 😉
Nasza piesa nie należy do żarłocznych, ma niedowagę i staramy się go zdrowo odżywiać. Ostatnio Jacek przyniósł z pracy 3 kg kość z mięsem.
Dwa dni ją skubał jakby chciał a nie mógł


nawet miał wspólnika 😎


ale ostatecznie Jacek obskubał mięso, a kość wyrzuciliśmy. Pokrojone mięso chętniej zjada (oczywiście pies a nie Jacek 😋). Po zważeniu kości okazało się, że było na niej 2,5 kg mięcha!

Fado kocha spacery i z racji jego gabarytów zapewniamy mu jedno długie wyjście i 2-3 krótsze.


Tak wygląda jego przestrzeń biegowa 😊
No i kijek obowiązkowo...


A w domu dobrze wtedy, gdy jest jak najbliżej człowieka...


Anetka napisała: "cieszę się,że dajecie mu szczęście", ale ja mam wrażenie, że ON daje mi/nam więcej szczęścia niż ja/my jemu 😊 a przynajmniej korzyść z zaczerpniętej szczęśliwości jest obopólna!

Zbliżają się święta i przeraża mnie myśl, że za moment niechciane, żywe prezenty pod choinkę, wylądują na ulicach, w lasach, schroniskach...
Zacznijmy wreszcie zachowywać się odpowiedzialnie!
Jeśli dziecko chce psa czy kota nie oznacza, że nas dorosłych zwalnia to z odpowiedzialności za to zwierzę. Dziecko niech pół roku ze smyczą na spacery wychodzi o stałych porach i jeśli po pół roku  mu się nie znudzi, to proszę bardzo.
Chce kota? Ok, może sąsiadka ma, to niech pół roku chodzi i sprząta kocią kuwetę...
Królika?....
Mogłabym tak bez końca, ale mam serdecznie dość nieodpowiedzialnych rodziców, którym się wydaje, że królika można zamknąć w klatce i udawać, że go nie ma!
Każdy zwierzak którego przygarniecie przez kilka lat będzie częścią rodziny, warto zatem poczytać co robić żeby NOWEMU było z Wami dobrze. 
Jak z prawdziwą rodziną! 



Jacek:
Marzył mi się malutki pies do wspólnych treningów biegowych. Widziałem takiego, z niespożytą energią, jak przebiegł ze swoim właścicielem Półmaraton Ślężański. Fotka z biegu się nie zachowała ale był to Jack Russell terrier.


Nasza Lusia nawet jak była fajna i super psem z charakteru


to, niestety, nie biegała. 


Fado, chociaż psy są raczej sprinterami, ma taką energię, że moim tempem mógłby biegać maratony.

Grażyna:
Nie będziemy sponsorować ŻADNYCH chodowców. Tyle biedy siedzi w różnych schroniskach i innych bidulach, że aż żal patrzeć...
W Fado mieści się kilka takich terierów i doczekaleś się kompana swoich szaleństw 😉
Niech Wam zdrowie dopisuje przez długie lata 💕


Grażyna i Jacek



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz