4 sierpnia 2014

Jest Nas Troje!!! :-D

Czekaliśmy na Nią od grudnia ubiegłego roku...
Wiadomość, że przybędzie w sobotę (2.08) "dopadła" nas we wtorek w Ełku.
Jeju, jakie straszne napięcie w nas narastało, aż trudno było panować nad emocjami i to niekoniecznie tylko tymi pozytywnymi... Napięcie rosło, a wraz z nim tysiące pytań.
W sobotę najpierw stanęły miseczki :-)

Następnie najbardziej puszysty koc ubrałam w poszewkę, bo po co kupować legowisko skoro nawet nie wiadomo jakie duże ma być i czy będzie chciała na nim spać...

Po czym ugotowałam niewielki garnuszek ryżu, z warzywami i piersią kurczaka ;-) w stosunku 1:1:1

Z małym opóźnieniem (czterogodzinnym!) zjawiła się Ona! :-)

Lila-Luśka, to ośmioletnia sunia, cotton, zaadoptowana przez nas.
Przyjechała z (byłą) właścicielką i jej synem oraz dwoma innymi cottonami. Tamte pieski były zainteresowane wszystkim, nami również, Lusia tylko swoją panią... :-(
Czuła, że to rozstanie...
Była bardzo pobudzona, tak bardzo, że przerażała mnie myśl, iż będę miała psa z silnym ADHD.
Pani trochę poopowiadała, odpowiadała na nasze pytania, podpisaliśmy umowę adopcyjną i zostaliśmy z naszą pupilką. Ex właścicielka zapewniła, że przez 2-3 godz będzie jeszcze w okolicy, bo gdyby COŚ się strasznego działo to wróci.
Przywożenie psa i zamykanie za sobą drzwi to był najgorszy z możliwych pomysłów :-/
Lusia nie chciała od nich odejść, wyła, piszczała, płakała, nawoływała.
Oboje czuliśmy się bardzo bezradni.
Po 2 godz postanowiliśmy pójść z nią na długi spacer :-)

Trochę przeholowaliśmy, bo dreptaliśmy 9 km zapominając, że to malutki piesek, z krótkimi łapkami i nosiliśmy ją na zmianę, gdy o to prosiła :-)
Po spacerze było trochę lepiej, chociaż jeszcze kładła się w progu, i zawodziła patrząc w kierunku drzwi :-(
Noc średnio dobra. Sunia spała oczywiście z nami, ale często spacerowała po mieszkaniu.
Niedziela była już spokojniejsza, zaczęłyśmy ją od lektury legend :-D

Następnie Jacek poszedł biegać, a my spokojnym krokiem spacerowałyśmy po leśnej ścieżynce :-)
Ponieważ nie mamy zamiaru rezygnować z wypraw rowerowych, późnym popołudniem postanowiliśmy "zestresować" naszego psa :-o Wpakowaliśmy ją do zwykłego plecaka i wyruszyliśmy na ponad 40 km wycieczkę rowerową...

I okazało się, że Lusia to WYJĄTKOWY pies!!! Była bardzo grzeczna, nie piszczała, nie wyrywała się (pobudzona była podczas pierwszego pakowania do plecaka), a gdy zrobiliśmy przerwę po 38 km cieszyła się jak szczeniak :-) i kolejne jej pakowanie nie było już problemem :-)
Już dziś zamówiliśmy plecak do transportu naszej psinki, bo w nim będzie czuła się najlepiej.
Cottony uwielbiają być bardzo blisko ludzi!

Lusia to pies-żarłok... nie taki co to sobie lubi chapnąć to i owo, tylko taki co lubi WSZYSTKO i w KAŻDEJ ilości!!! (to mi się trafiło :-P...)

Lusia to psinka z hodowli, mająca rodowód, zwiedzająca kiedyś świat, rodząca szczeniaczki, która była kochana i zadbana. Zasłużyła na godziwą emeryturę i trafiła do nas tylko dlatego, że w akcie strasznego przygnębienia i smutku szukałam szczeniaka pasującego do nas, a zaproponowano nam adopcję Lusi :-) - na szczeniaczka nie było i raczej nie będzie nas stać.
Nie zastanawialiśmy się ani chwili! I nawet kiedy przy drodze znalazłam szczeniaka oddałam go, bo czekaliśmy na Lusię :-D
Dziś jest z nami pełne 2 dni (plus kawałek soboty). Jest bardzo spokojna, pobudza się tylko wtedy gdy coś zaczyna się dziać, np idziemy na spacer ;-) nie płacze, nie leży pod drzwiami, merda ogonkiem na nasz widok i rozgląda się, gdy któreś z nas znika jej z horyzontu.
Pojechaliśmy do miasteczka kupić jej szelki, smycz i karmę dla alergika (niestety, na coś reaguje silnym drapaniem i gryzieniem łapek), dostała przysmak i kurzą łapkę do zjedzenia :-)
Jest cudowna!

Fajnie jest się budzić i widzieć jej roześmianą twarz :-D
To piesa idealna! nie hałaśliwa, nie agresywna, nie interesująca się innymi psami czy ludzkimi nawoływaniami, a jaką sensację wzbudzamy jadąc z nią na rowerach :-D aż samochody zwalniają :-) Dla naszego bezpieczeństwa to wymarzona sytuacja ;-)
Chcemy wierzyć, że będzie z nami szczęśliwa...
I jest NAS TROJE! :-D



Grażyna i Jacek z Lusią :-)

8 komentarzy:

  1. Witajcie w gronie "zapsionych". Widoczne wszystkie Luśki to żarłoki, bo nasza ma dokładnie tak samo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. uuuuuu , aż się pobeczałam, taki ze mnie wrażliwiec, nie mogę czytać(słuchać) o takich rozstaniach, nie mogłabym chyba oddać żadnego ze swoich zwierzątek, ale Lusia trafiła na super cudowna rodzinkę i niewątpię ,że będzie miała wspaniałą emeryturę i dochowanie u Was....ostatnie zdjęcie ,cudowne ....Pozdrawiam całą trójkę serdecznie, kiedyś , może niebawem się spotkamy .

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Świetne... zwłaszcza noszenie na rękach. :D musiało się jej podobać. Pielęgnacja piesia pewnie też pochłania trochę czasu, ale jest przecudna... Pozdrawiam Was ciepło. (odważyłam się napisać komentarz ;) Pati z Vit)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lusia jest absolutnie cudowna. Nie wyobrazam sobie stresu jaki musiala przezyc gdy jej Pani nagle ja zostawila z "obcymi" (bo, nie ukrywajmy, tacy dla niej byliscie), ale nie mam watpliwosci, ze juz niedlugo bedzie jeszcze nawet bardziej szczesliwa I spokojna. Ma Dziewczyna szczescie, ze Was znalazla!

    OdpowiedzUsuń
  5. o rany ale historia! Miałam 8 lat psa, więc wiem co to znaczy, a ona MA już albo dopiero 8 lat, super.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna historia pieska, którego jego pani już nie chciała. U Was Lusia zazna miłość, opiekę i wszystko co najlepsze. Jestem pełna podziwu dla Waszej postawy, super jesteście, Lusia ma szczęście.. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Wzruszyliście mnie od rana :))))))))))) Gratuluję Wam mądrej choć nie łatwej decyzji ale bardziej gratuluję Luśce - Cudnie trafiła :)

    OdpowiedzUsuń