2 sierpnia 2014

STK - sto pięćdziesiąt ;)

Jacek:
Zainicjowaliśmy wśród naszych znajomych na Endomondo rywalizację "Sierpniowy Tysiąc Kilometrów". Oprócz znajomych jeszcze inni dołączyli, w sumie ponad 150 osób i ciągle przybywają nowe. Trzeba, biegnąc, idąc lub jadąc rowerem, pokonać w sierpniu 1000 km.
Wiem, że nie będzie to łatwe, jeżeli nie wyjeżdża się na długie wyprawy rowerowe, ale możliwe.
Jako inicjatorzy już pierwszego dnia daliśmy dobry przykład ;-)

Grażyna:
:-) Rywalizacja - to taka próba ruszenia tyłka z kanapy częściej niż 2x w tygodniu i zbierania kilometrów dla PMK! Bo to taki szczytny cel przecież :-)

Jacek: 


Trasa miała mieć około 160 km i przebiegać przez Węgorzewo, Banie Mazurskie, Gołdap, Kowale Oleckie lub Olecko (mieliśmy ocenić siły na trasie) i powrót przez Wydminy i Giżycko.
Do Gołdapi jechało się dobrze i szybko. W Baniach Mazurskich bruk został pokryty gładkim nowym asfaltem, przy okazji testowaliśmy nową ścieżkę rowerową, która jest jeszcze w budowie, a ma przebiegać przez 3 województwa.


Grażyna: 
Ścieżka rowerowa (jej kawałki bo do całości jej daleko) wygląda imponująco i mamy nadzieję, że Ci co je planują zaczną myśleć po czym sami chcieliby jeździć :-) Chodzi o gładki asfalt, a nie kostkę brukową, swoisty spowalniacz.


Od 3 lat obserwujemy prace w powiecie węgorzewskim, ale dopiero w tym roku naprawdę widać efekty :-)


W Gołdapi odpoczywaliśmy w tym samym miejscu gdzie rok temu z Kurczakami :-D


Jacek:
W Gołdapi, po 60 km, zrobiliśmy pierwszy postój na posiłek i próbując ruszyć w dalszą trasę zaskoczył nas taki widok...


Zbudowano drogę szybkiego ruchu dla samochodów, a nie pomyślano o turystach rowerowych :-/  nie było obok żadnej drogi którą moglibyśmy dojechać do Kowal Oleckich. Pozostało nam błądzić po drogach leśnych i polnych. I tak "błądziliśmy" przez dwie godziny przejeżdżając w tym czasie zaledwie 20 km. Zrezygnowaliśmy przez to z Kowal Oleckich, dojechaliśmy do drogi 655 kierując się do domu rezygnując nawet z Giżycka i lodów z L.

Grażyna: 
Nie ma chyba nic gorszego niż jęczący facet ;-P
Gdy Jacek zobaczył zakaz poruszania się rowerami, w pierwszym zamyśle miał ochotę właśnie tą drogą jechać, na co zareagowałam stanowczą odmową. Nie stać nas na mandaty.
Wiadomo, że jakieś dróżki boczne zawsze się znajdą. Trochę posiłkowaliśmy się mapą, ale głównie nawigacją. Początkowo żadne z nas nie wpadło na to, że na niewielkich odległościowo terenach są miejscowości/wsie o tych samych nazwach... Pani z tel nie pytała nas do której chcemy dojechać, tylko kierowała do najbliższej hehe ;-) Efekt był taki, że jechaliśmy lasem, błotnistymi ścieżkami (skąpałam stopy w kałuży), polami i łąkami :-) Było całkiem przyjemnie, tylko to niezadowolenie Jacka... wiadomo, facet miał plan, a plan się rypnął.
Zabrakło mi spontaniczności, radochy ze wspólnie spędzanego dnia, bo wszystko "musiało" być wg mapy...
Dziś ja zaczynam marudzić, a to nie miejsce na to :-)
W Gołdapi uwieczniliśmy ichnią Górę Gołdapską 272 m


na którą się nie wspięliśmy, bo to nie Giewont przecież ;-P Nie, nie to było powodem. Mieliśmy długą przerwę od ostatniej wypasionej wyprawy i nasze organizmy dość mocno się buntowały...
Na naszej polnej drodze "stanęła" Kraina Teletubisiów ;-)


Ale przede wszystkim nasze nowe koszulki rowerowe, kupione chyba w maju, miały wreszcie szansę ujrzeć światło dzienne :-D bo jakoś ciągle nie było okazji...



Pomimo wszystkich nie fajnych spięć, myśli i zgrzytów, dzień należy uznać za udany i niosący kolejne doświadczenia. Głównie takie, że nie wszystko da się zrobić "pod kreskę", a sytuacje nieprzewidziane traktować z przymrużeniem oka ;-)

Ostatni widok (utrwalony na fotce) trochę mnie zasmucił... czyżby już sejmiki bocianie???



Grażyna i Jacek

P.S. 
Wyjaśnienie skrótów: 

STK - Sierpniowe Tysiąc Kilometrów 
PMK - Pomoc Mierzona Kilometrami 

1 komentarz: