25 sierpnia 2014

Dzień czysto rekreacyjny

Jacek:
22.08. wyrwałem się na samotne, rowerowe, czysto treningowe ok 60 km. Zamierzałem pobić swój własny rekord na 50 km. Udało się częściowo. Nie znając terenu, przejechałem trasę, tyle że nie cała była szybka. Ruszyłem od lotniska do Żukowa tam skręciłem na Gdynię, a w Chwaszczynie na Gdańsk. Jechałem tak szybko na ile pozwalał mi rower i mięśnie. Dwukrotny postój na światłach i dwa razy roboty drogowe spowodowały, że musiałem się zatrzymać i rozpędzać na nowo. Zwątpiłem już w możliwość rekordu, a gdy w Oliwie miałem dopiero 43 km byłem pewny, że nic z tego, bo na ścieżkach rowerowych, nie da się pojechać szybko.


Rekordu na 50 km nie udało się pobić, za to pobiłem 2 inne swoje rekordy.
W godzinę przejechałem ponad 29 km (wcześniej 28 z kawałkiem) i 20 km pokonałem o 2 min i 19 sek szybciej.
Także jakieś rekordy są ;-P

Sobotę 23.08.2014r zaplanowaliśmy z jak najmniejszą dawką wysiłku, a największą rekreacji. Kupiliśmy całodobowe bilety komunikacji miejskiej by nasze nóżki odpoczywały.
Z Parkrun jednak nie zrezygnowałem, ale biegło się wyjątkowo ciężko. Ostatni kilometr męczyłem ostatkami sił. Według czasu organizatorów, zmieściłem się w 25 min (24:58). Pomimo, że dobiegłem do mety o 11 sekund szybciej niż poprzednio to zająłem 96 miejsce (poprzednio 68). Fakt, biegło o 50 osób więcej, widocznie więcej tych szybszych. Jednak w swojej grupie wiekowej, tak jak przedtem, byłem na 16 pozycji :-)


Po Parkrun pojechaliśmy do Oliwskiego ZOO. Nie byłem tam co najmniej 30 lat, więc tak jakbym był po raz pierwszy. Spacerek z podziwianiem zwierząt to około 6 km.
ZOO robione z pasją, wybiegi w miarę możliwości mają przypominać zwierzętom warunki naturalne by się nie męczyły w ciasnych klatkach. Jednak jakkolwiek człowiek by się starał nie jest w stanie stworzyć w zamknięciu naturalnego środowiska...


Po ZOO był jeszcze park Oliwski z Palmiarnią


i kino 5D by dzień wypełnić po brzegi atrakcjami ;-)
Na koniec spotkanie towarzyskie :-)

W trójmieście planujemy zostać do końca sierpnia bo 30.08 uczestniczymy w Gdańskim biegu "Piotra i Pawła". Teraz odpoczywamy, a jak rozplanujemy tydzień, czas i pogoda pokaże :) bo na razie pada.

Grażyna: 
Już właściwie Jacek napisał wszystko...
Pochwalił się rekordami, biegami, tylko mi się jakoś gary i inne takie wątpliwe przyjemności ostały!
Parkrun dla mnie to tylko TO...


A jeśli sobota była lajtowa to nie wiem czym są moje dni czysto domowe :-o
Nawet jeśli przemieszczaliśmy się autobusami, to i tak przemaszerowaliśmy ok 10 km!
ZOO to piękne miejsce :-) Smuci fakt zamkniętych zwierząt, ale głęboko wierzę, że rodzą się one w niewoli w innych ogrodach i są przekazywane na zasadzie wymiany, a nie łapania do klatek z wolności...
Nie zobaczyłabym na żywca surykatki stojącej na czatach, gdyby nie ZOO :-) bo nie stać nas na takie podróże...



Wielbłądy nie mają klasycznego ogrodzenia tylko drucik (jak krowy na pastwisku)


Bardzo podoba mi się wielbłądzia mordka :-)


Słoń nie ma problemu z problemem :-P



Foka łypie zza kamieni :-D 


Wadę zgryzu mają również lamy :-o 


Rozpostarłam ręce jak orangutan...  :-D 


... i na bank mam krótsze ;-) 
Dosiadłam... hmmm... coś kotowatego ;-) 


Dziki nie wyglądają na nieszczęśliwe :-D 


Dla mnie spacer po ZOO to czysta przyjemność i dzieciństwo... chyba jego milsza strona :-) 
A w oliwskim parku najbardziej podobała mi się kamienna rzeźba o rubensowskich kształtach ;-D 


Dużo spacerujemy, w tym miesiącu tych zarejestrowanych spacerków będzie zapewne coś ok 200 km :-) Krokomierza nie posiadam, więc pewnie drugie tyle wydreptuję gotując, sprzątając itp, itd! 

Pogodę mamy nie najciekawszą. Ranek mami nas pięknym słońcem, a w połowie drogi "dokądś tam" dopada nas ulewa :-/ Często towarzyszą nam rodzinne dzieciaki i Luśka, więc mało fajnie jest tak moknąć.  
Lusia ogólnie po męczącym dniu z nami wygląda tak ;-D 

Tutaj jest piękna i czysta, ale po mokrym spacerze przez ruchliwe miasto nie jest to śliczny, biały piesek... Mam nadzieję, że jest z nami szczęśliwa, bo ja z nią bardzo :-)

Niczego nie planuję, ani nie wybiegam myślami do przodu. Mam tu i teraz. Otwieram drzwi, aby je zamknąć... i nie wiem ile razy jeszcze będę musiała otworzyć te same... 
Chciałabym jeszcze aby mój facet patrzył na mnie tak, jak ja patrzę na niego :-) bo w końcu może mi się znudzić to patrzenie :-P 


Grażyna i Jacek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz