Ten róż to moja niekończąca się nadzieja....
Dzisiaj wstałam bardzo wcześnie, jak zawsze gdy Jacek idzie do pracy. Od pewnego czasu jeździ tam rowerem (15 km w jedną str). Gdy on się szykował wpadłam na pomysł, że potowarzyszę mu rowerowo skoro i tak już spać nie będę :) Bardzo szybko się ubrałam i o 4:50 wyruszyliśmy.
Cudny jest świat o świcie... wschodzące słońce, śpiew budzących się ptaków, kicające zające, sarny, ptactwo łowne krążące nad głowami (dobrze, że nie jestem Pisklakiem ;p) i te opadające mgły nad polami! Na ich widok natychmiast zaczęłam nucić piosenkę SDM :)
Głowa bujała mi się jak na sprężynie raz w jedną raz w drugą str, gdy w tym samym czasie Jacek jechał bardzo skupiony, nie widzący niczego. Na moje pytanie dlaczego ma taką straszną minę, odp: "skupiam się na jeździe, żeby się nie spocić" Dobre :D ;P
Nie wie co traci, a ja bardzo żałuję, że nie wzięłam aparatu, telefonem nawet nie przymierzyłam się do fotek bo to bez sensu i tak nie oddały by tego co oczyska widziały :) Będzie pewnie jeszcze okazja, żeby wstać o 4 i wyruszyć na fotograficzne łowy ;) Zrobiłam sobie kółeczko i wracałam z zamiarem wskoczenia pod prysznic i do łóżka z kawą, jednak po prysznicu jakoś łóżko mi odeszło ;)
Ogarnęłam Norkę, zrobiłam 2 prania, upiekłam chałkę dla J i nawet zawiozłam żeby zjadł świeżą, a ja tym sposobem zaliczyłam 2 treningi czyli łącznie 67 km :D
Wczoraj wymieniliśmy w moim rowerze oponę i dętkę, a w drodze po ich zakup Jackowi pękła linka od przerzutek :o Coś kiepsko wchodziliśmy w te konszachty z diabłem skoro nadal dopada ją nas usterki ;P Oprócz drobnych zakupów Jacek przebiegł kilka pętelek na stadionie z całkiem dobrym czasem.
Patrzyłam na niego i przypomniało mi się, jak podczas przygotowań do półmaratonu przebiegłam 8 km w takich pętelkach, po 300 metrów każda. To było straszne! Pod koniec płakałam ze złości :p
Bieganie musi mi dawać poczucie wolności, a te stadionowe kółeczka robiły niezły syf w głowie.
Podobnie czułam na biegu "Przegonić Raka" w W-wie, 5 pętelek po 1 km! Gdy głowa po raz 3 oglądała ten sam obraz miałam ochotę zejść i zakończyć bieg....
A dziś? Oddałabym wszystko żeby wstać, ubrać moje Asicsy i gnać przed siebie... ale nogi wciąż nie pozwalają :(
Ale hola, hola!!! To ma być pozytywna pisanina :)
Ja po prostu... :)
Jutro w planach długie wybieganie Jacka, a pojutrze długi, rowerowy wypad :D
Grażyna
ja w bieganiu lubie petelki ale gora dwie :) pierwsza to rekonesans i plan rozlozenia sil na druga a druga to juz petarda przed siebie. wiecej petelek to tez dla mnie "nieporozumienie". comakota
OdpowiedzUsuńna stadion nawet nie wchodzę, bo czułabym się jak chomik biegający w kółku. pozdrawiam Hanka
OdpowiedzUsuńNo to w końcu ja spróbuję tu coś wpisać:)
OdpowiedzUsuńNie chcę być anonimowa...ale jak to zrobić?
Zgredki kochane :))) Jak ja Was lubię!!!
Ciekawe, czy wiecie, kto to pisze...
Wystarczy Terciu, że będziesz się podpisywać ;)
UsuńUśmiałam się z coby się nie spocic, ucieszyłam SDM, i czekam na twoje zdjęcia ze świtu na ukochanych mazurach Zolzu. Kto ja? :P
OdpowiedzUsuńNie opcji Baś cobym Cię nie poznała ;p :*
UsuńA ja się wyłamię i anonimowa nie będę :) Opcja z poceniem mnie powaliła :) Jak to mówią nasi przyjaciele zza oceanu: made my day :)
OdpowiedzUsuń