26 września 2014

Szlakiem Mazurskich Legend - "Ślad diabelskiej łapy" (21)

Nie będę opisywać drogi prowadzącej do legendy.
Wiem jak do niej trafić, ale opisywanie dróg, dróżek i leśnych zakamarków sobie daruję :-P
Uwielbiam NASZE mazurskie diablątka, są jak mężczyźni: chcą rządzić, udają twardych a tak naprawdę to duże dzieci, takie "sierściuchy" :-D
Zresztą, kolejna legenda jest tego przykładem... ;-)


"Lipka z Jakunówki należał do tych, którzy nie narzekali na biedę.
Zboże każdego roku kłaniało się pełnymi kłosami, bydełko wypasione na karmie leśnej, a świnie, które wyganiał jesienią w dębowy las na żołędzie, zabierał utuczone gdy sypnął pierwszy śnieg.
We wsi zaczęto snuć przypuszczenia o działaniu dziwnych tajemniczych mocy.
     A Lipka z roku na rok powiększał swe bogactwo. Nawet pobudował osobne pomieszczenia dla bydełka.
Rosła nieufność i lęk.
Na czas sianokosów było już mniej chętnych do pomocy, mimo iż Lipka był hojny, uprzejmy i jadła dobrego nie żałował. Kiedyś nawet wysłał parobka z furą zboża, słomy, dzbankiem miodu i kobiałką sera do Sikorowej, co niedawno owdowiała i została sama z gromadką dzieci.
Oczywiście dla ludzi stało się jasne, że układy Lipki z diabłem to nie tylko jego sprawa, ale chce pozyskać również innych.
     Co odważniejsi podchodzili wieczorami, w porze udoju, aby podpatrzeć, czy Złe nie ssie którejś krowy, bo wiadomo, że tylko w ten sposób nasyca swój głód.
     Do Lipki docierały różne wiadomości, ale ta wywołała u chłopa wściekłość.
- Pokażę im, kim jestem. Nasycę ciekawość. Szukają złych mocy? Będą je mieli. Pragną ujrzeć diabła? Zobaczą - wykrzykiwał, biegając po obejściu.
A potem przez wiele wieczorów płomyk świecy jaśniał w oknie chaty.
     Lipka zmęczony ale ożywiony myślami, zaprosił chłopów z Jakunówki za kępę sosnowego lasu, w pobliże dużego głazu. Uprzedził, że odbędzie się ważne spotkanie, a ich prosi na świadków.
     Nastała umówiona niedziela. Pomimo obaw, chłopi dotarli na znane im miejsce. Koło kamienia stał już Lipka. Wyjął z kieszeni talię kart i począł tasować. Tasowanie wydawało taki zgrzyt i trzask, że niektórym zjeżyły się włosy.
W tym samym czasie zza sosen kocimi ruchami, bezszelestnie, do kamienia zbliżała się czarna postać.
Zamarli na widok diabła. Zdrętwieli. Był to najprawdziwszy szatan z czerwonymi rogami, językiem wysuniętym na brodę, o łapach z zakrzywionymi pazurami i długim, czarnym ogonem. Byli pewni, że miał kopyta, ale trawa je kryła, więc głowy by nie dali.
     Lipka i diabeł stanęli naprzeciw siebie, bez słowa przysiedli przy kamieniu i rozpoczęli grę. Karty z trzaskiem padały na płaski kamień, podnosili je, to znów rzucali. Diabeł był wyraźnie zły, spluwał na boki śliną. Widać było, że przegrywa. A gdy odgłos kościelnych dzwonów dobiegł uszu zebranych, zerwał się diabeł, trzepnął kartami w twarz Lipki i trzasnął potężną dłonią w głaz, na którym grali. Posypały się skry, a na powierzchni kamienia, jak w miękkiej glinie, zebrani dostrzegli odbicie szatańskiej łapy.
     Lipka był bohaterem, skończył z diabelskim przymierzem, był znowu jednym z nich.
W porze żniw cała wieś ruszyła z sierpami na pole Lipki. Pomoc była potrzebna, a gdy niedostatek i głód zaglądnie na przednówku, do kogo zwrócić się z prośbą o pomoc?
     Tylko głupi Michałek, co łaził po wiosce i gadał do siebie, stwierdził:
- Ja tak patrzyłem i patrzyłem na czorta, że jakby znajomy. Toć u niego nie było zęba na przodzie, zupełnie jak u parobka...
     Silny kuksaniec pod żebro przekonał Michałka, że w tej sprawie nie ma nic do gadania."

I jak tu nie kochać płci brzydkiej!!! :-D
Kiedyś, gdy coś komuś się udawało, wierzono, że maczają w tym swe paluchy siły nieczyste.
Dziś, każdy bogacz NA PEWNO kradnie... :-)
Bo tak trudno uwierzyć w ciężką, uczciwą pracę... a Zło wiele ma twarzy przecież! :-P




 Grażyna




1 komentarz:

  1. Też od razu o tym pomyślałam, że mimo postępów, jesteśmy nadal daleko. Jak komuś się powodzi to tylko zazdrościć można, bo nikomu nie może być lepiej niż mi.

    OdpowiedzUsuń