Widocznie ciekawość rośnie wraz z wiekiem i siwiejącą głową ;P ;P ;P
Okazuje się, że sięga ono czasów starożytnych Greków i Rzymian, gdy kultem otaczano matki-boginie, symbole płodności i urodzaju.
Zwyczaj powrócił do XVII-sto wiecznej Anglii pod nazwą Niedziela u Matki :) - swoją drogą ładna nazwa ;) - dzień ten był wolny od pracy, matkom składano podarunki w zamian za błogosławieństwo :)
Święto przetrwało do XIX wieku, ponownie zaczęto go obchodzić po II Wojnie Światowej.
W Polsce zaczęto je obchodzić w 1914 roku w Krakowie :) i jest to stały dzień w roku czyli 26.05.
To święto ma na celu okazanie matkom szacunku, miłości, podziękowania za trud włożony w wychowanie... Różnie to w życiu bywa z tym trudem ze strony matek i z tą wdzięcznością ze strony dzieci, ale ogólnie święto jest bardzo sympatyczne, nie mniej jak Dzień Dziecka, Walentynki czy Dzień Kobiet i baaaardzo się cieszę, że nie zostało okrzyknięte świętem komunistycznym ;p
Tak się idealnie składa, że mamy dwie Mamy :* z tym, że jedna dość blisko (60 km od nas), a druga zbyt daleko żeby sobie wyjazd z dnia na dzień zaplanować (ok 300 km).
Do tej dalszej był telefon z życzeniami, a do bliższej wybraliśmy się rowerami i wyciągnęliśmy ją na wycieczkę rowerową w okół jeziora Ełk :D
Jeziorko niewielkie, ale urocze :)
Przed wyjazdem zostalismy oczywiście suto nakarmieni ;) Mama pomyka rowerkiem trochę tu, trochę tam, ale nie więcej jak 10 km, a my zafundowaliśmy jej ponad 20 :-o Miałam straszne wyrzuty sumienia gdy widziałam jej zmęczenie i nie było już odwrotu, musiała pedałować.
Mama niedawno miała angioplastykę... no ma się ruszać, ale umiarkowanie, a nam trudno było określić czy 20 km w jej wydaniu to duży czy umiarkowany wysiłek :/ Tym bardziej, że sama chciała ;) a gdy dojechaliśmy na miejsce to zamiast iść do domu popedałowała jeszcze z nami do Lidla po wodę :D
Dumna z niej jestem, ma już swoje lata, kupę chorób na karku, i.... dała radę :)))
Dwa lata temu zabraliśmy ją na wycieczkę do Świętej Lipki, bo lepiej gdzieś wyjść niż siedzieć przy stole.
Po powrocie był szampan, lody i kolacja :D
Rowerowa mama to mama Jacka :)
Moja na rower chyba nie da się namówić, ale może na nordic walking? ;)
Oczywiście wpadło kilka fotek plenerowych, np wielkie gniazdo łabędzie
i odpoczywające kaczusie :)
Przy promenadzie, z jednej strony, stoją dumnie rzeźby Królów Polskich :)
a z drugiej strony inne, z których urzekła mnie jedna (Krzysztofa Mianowskiego) zatytułowana "Przemijający czas"...
Następnego dnia, przed wyjazdem wyciągnęliśmy mamę na spacer po Ełku, co też ją zmęczyło, bo mówi, że mamy długie nogi i musi przy nas prawie biegać ;) Oczywiście była zadowolona :)
Śmiech to zdrowie przecież ;P
Do domu wyjechaliśmy o 12.
Na koniec Jacek podsumował, że to przecież setna rocznica obchodzenia Dnia Matki w Polsce! :D Faktycznie!
Lekko opóźnieni, ale Pozdrawiamy Wszystkie Mamy :)))
Grażyna i Jacek
Widzisz jakie to ciekawe! Na przykład na Węgrzech do tej pory dzień mamy jest ruchomy. To jest Pierwsza NIEDZIELA mięsiąca maj.
OdpowiedzUsuńTak samo dzień dziecka jest ruchomy: ostatnia NIEDZIELA maja.
:*
Super mamuśka! Moi rodzice pomykają ostatnio na rolkach. Teście na razie pauzują, ale rowerowali jeszcze 2 lata temu. Muszę im przypomnieć :)
Super rowerowa mama! Ja mam nadzieje, że tez bede aktywna "zawsze" :) buziaki dla was! comakota
OdpowiedzUsuńA ja nigdy się zastanawiałam skąd się to święto wzięło.To przecież takie naturalne,że mamy muszą mieć swoje święto,prawda?;) :)))) Bardzo ładnie mama wygląda i fajnie,że chce się ruszać.Moja mama jest bardzo rowerowa.Dla niej od lat dzień bez roweru jest dniem straconym:))
OdpowiedzUsuń