31 lipca 2016

Zwierzyniec :-)

Pierwsza była Lusia ;-) - sierpień 2014.


Pisaliśmy o jej początkach u nas, w poście pt. "Jest nas Troje".
Luśka to cudowna, wierna psina o nieprzeciętnym apetycie, z dużym sprytem do żebractwa o kolejny kęs ;-)
W tym roku, 26 listopada, skończy 10 lat...
Nie wiem ile jeszcze pożyje, ale rozstanie będzie bardzo bolesne :-(
Na razie cieszy się dobrym zdrowiem, cudownym charakterem i trochę mniej dobrą kondycją.

W listopadzie ubiegłego roku, z giżyckiego Kociętnika, przygarnęliśmy Duszkę :-D


Jechaliśmy tam po zupełnie innego kota, ale okazało się, że on nas nie chce ;-O
No to wybraliśmy młodą Blue, ale po kilku wolontariatach Dusza swoim płaczem zmusiła nas do zabrania jej stamtąd :-)
Kochana z niej kotka i NIGDY nie zamieniłabym jej na inną/innego kota.
Nie znamy jej dokładnego wieku, ale ma ok 3-4 lat.

Była jeszcze Pysia, królica, ale odeszła już za tęczowy most i nie doczekała wielkich zmian w naszym życiu, w których towarzyszyły nam Lusia i Dusza.

Lipiec 2016 zaowocował kolejnymi, adoptowanymi, towarzyszami naszego życia :-)
Jakoś tak na FB trafiłam na sopockie Uszakowo i zakochałam się w Speedy-m!
Przekonałam Jacka, że chcę królika, bo przecież mamy tyle króliczego dobrodziejstwa na działce, że i stadko dałoby się wykarmić i 4 lipca pojechaliśmy zapoznać się z młodym "facetem" ;-)
Jednak, jak to w życiu bywa, po przejrzeniu klatek z pięknymi królisiami, rozdartym sercem i kołowrotkiem w głowie, okazało się, że to nie Speedy nam pisany tylko Lisek :-D

 
Zabraliśmy go jeszcze tego samego dnia, w pożyczonym transporterku, z paczką ziółek i sianka na drogę :-) Lisek w listopadzie skończy 4 lata.
Uszakowo jak i Brat Kot robi kawał dobrej roboty i należą im się pokłony w pas z ogromnym szacunkiem, za serce i opiekę nad niechcianymi stworzeniami :-*
Sprawa w Uszakowie okazała się na tyle skomplikowana, że w jednej z dolnych klatek wyoczkowałam 5 miesięcznego Vifonka, z bardzo smutną minką :-(
Nie mogłam go tam zostawić...
Urobiłam Jacka, wpłaciliśmy na jego kastrację i po 2 tyg pojechaliśmy po małego :-)


Początkowo wzięliśmy go na tymczas, żeby się przekonać czy starszy Lis zaakceptuje młodszego kolegę. Różnie to wyglądało, ale krew się nie polała, a ja tydzień urlopu poświęciłam maluchom, konsekwentnie i bez ustępstw. Po tygodniu mieszkały w jednej klatce i jadły z jednego pojemnika :-)
27.07. podpisałam adopcję Vifona!
Wszystkie moje stworki są po przejściach.
Lisek miał być karmą dla węża... a nasz dom jest jego trzecim domem adopcyjnym :-(
Vifon był kochany i rozpieszczany, ale jego pan wracał do swojego kraju (Chiny) i nie mógł go zabrać... (imię dostał od nazwy chińskiej zupki - od poprzedniego właściciela ;-D )
Dusza została znaleziona na cmentarzu...
Luśka - wyeksploatowana w hodowli stała się zbędna...
U nas zostaną do śmierci, swojej lub naszej.

Duszka jest kotem niewychodzącym, ponieważ nie radzi sobie na zewnątrz, ucieka, głupieje, nie wraca... tak jest dla niej bezpieczniej. Ma swoje okienko w łazience, przez które nie wyskakuje ale chętnie w nim siedzi i ogląda świat :-D I wita nas głośnym miauczeniem gdy wracamy z pracy do domu ;-)
Luśka wędruje z nami na działkę, a i ostatnio królisie również. Gdy postanowiliśmy ich pilnować
i wypuścić luzem (bałam się ale...), obserwowanie ich szaleństwa i rozbrykania było czystą przyjemnością :-D



Luśka czasami zachowuje się jak pies pasterski :-P


Królisie buszujące w trawie ;-)





Moja trzódka i działka dają mi wiele radości :-) jedno i drugie pozwala wyciszyć myśli i nabrać sił na kolejne życiowe schody...





W naszym domu szanujemy każde życie, no oprócz muszego :-/
Nie jesteśmy w stanie patrzeć gdy muchy, wcześniej łażące po gównie, chodzą nam po jedzeniu, ble!
Ale wszystkie żuczki, mrówki, pająki czy ślimaczki są wypuszczane na wolność :-)
Tak jak ten maciupci ślimaczek, którego przyniosłam wraz z ususzonymi pokrzywami, dla królisiów.


Trafiłam w swoim życiu na wielu WSPANIAŁYCH ludzi, którzy do dziś są bardzo blisko :-*
Ale trafiłam i na takich którzy z mojego życia potrafili zrobić piekło... i chyba stąd ta miłość do zwierzyńca, ta chęć przebywania z nim, patrzenia na zachowanie, jakże różne od ludzkiego...
Często nieprawdziwego, fałszywego i zakłamanego :-(

I już tak na koniec trochę prywaty ;-P
Gdyby znalazł się ktoś kto chciałby wspomóc Kociętnik i/lub Uszakowo załączam linki pod którymi łatwo będzie znaleźć kontakt do nich :-D

KOCIĘTNIK - Stowarzyszenie "Brat Kot"

USZAKOWO

Wakacje trwają, a wraz z nimi okropne i niehumanitarne pozbywanie się zwierząt TEŻ...
a jesteśmy niby homo sapiens...
Patrząc na moje zwierzęta mam wrażenie, że mają one więcej rozumu niż człowiek!

Grażyna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz