Na wsi, gdzie komunikacja publiczna jeździ kilka razy na dobę, a w niektóre miejsca w ogóle nie zajeżdża, młodzi coraz częściej mają własne auta, a starsi???
Jeżdżą rowerem (zwykle jest to stara przedwojenna "Ukraina"
do której co sprytniejsi potrafili zamontować nawet silnik
lub "Jubilat"
czy "Wigry")
dwa ostatnie w latach 80 - tych były szczytem techniki rowerowej. O dziwo jeszcze te cuda jeżdżą i mają się dobrze :-D
Często przemieszczają się pieszo, inaczej określając odległość niż ludzie w mieście,
gdzie przystanki komunikacji miejskiej są co kilometr albo i częściej i jeżdżą co parę minut.
Jakiś czas temu, spacerując po Gdyni, spytałem sporo starszego mężczyznę o drogę.
Usłyszałem: " Ooo Paaanie! to trzeba trolejbusem, tam dobry kilometr będzie".
Podobną sytuację miałem w Gdańsku i w Poznaniu, gdy Grażynka biegła maraton, a ja chciałem jej pomachać na trasie. Ludzie byli w szoku, że chcę iść pieszo 3 czy 5 km skoro można podjechać komunikacją miejską.
Natomiast na wsi, wiele lat wcześniej, jak i całkiem nie tak dawno, pytałem o drogę starszego pana na opustoszałej wiosce, gdzie już chyba sami emeryci pozostali.
Odpowiedź: "tędy do asfaltu, w prawo do drogi głównej i cały czas prosto. To jakieś dwie godziny drogi. Tylko, że tu samochody, niebezpiecznie, lepiej tu lasem, za paśnikiem dróżka do drogi, a za lasem w prawo. Pół godziny i na miejscu".
(fota zapożyczona z netu)
Dwie godziny?? Pół godziny?? W jego wypowiedzi nie było pojęcia kilometrów tylko czas.
Pewnie gdyby to było daleko powiedziałby do zachodu słońca lub przed zmrokiem :-)
Wiek też zmienia spojrzenie na tę kwestę.
Ludzie wychowani w czasie kiedy samochód miały tylko przedsiębiorstwa państwowe (prywatnych nie było) i parę bogatszych osób, inaczej widzą przejście paru kilometrów, niż osoby urodzone po 1980 roku, kiedy coraz więcej samochodów widywaliśmy na ulicy i stawały się coraz bardziej dostępne. Komunikacja miejska też zaczynała rozkwitać.
Młodzież nie nawykła do chodzenia jest coraz słabsza i przeważnie nawet nie pomyśli by iść kiedy może podjechać autobusem czy tramwajem.
Jacek
Nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuń')
Grażynko, cze w edo... mam zmienić chodzenie na bieganie?
OdpowiedzUsuńpytam o tę rywalizację do której mnie zaprosiłaś. Pozdrawiam Was serdecznie:))
Przypomniała mi się jedna rozmowa z moją babcią. Powiedziała mi, że ma bardzo daleko na przystanek autobusowy (ok. 400 metrów) a ja na to, że przecież ma go prawie pod domem i to bardzo blisko jest. Ja mieszkam na wsi i na najbliższy przystanek mam prawie 3 km (autobusy jeżdżą co 1,5 h). Pojęcie odległości i też tego jak długo trzeba czekać na środek transportu zależy od miejsca zamieszkania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń