Wyruszyliśmy w kolejną wyprawę kaszubskimi drogami.
Tym razem korzystaliśmy tylko i wyłącznie z mapy papierowej, bez pomocy nawigacji w telefonie
i nie żałujemy (nawigacja często wyprowadza nas w pole).
Nasza wycieczka początkowo miała wyglądać zupełnie inaczej i obejmować dwa dni, ale niepewni pogody w ostatniej chwili zmieniliśmy trasę.
Do Egiertowa trasa była już nam znana, przyjemna i z fajnymi widokami:
Z Egiertowa, chociaż w planach była Kościerzyna, kierowaliśmy się najpierw na Kartuzy.
Jest to miasteczko w którym zamieszkuje niespełna 15 tyś. mieszkańców, lecz bardzo mocno zachowana jest tradycja kaszubska jak i język. Łączą się tu drogi wojewódzkie 211, 224 i 228 więc z każdej strony dojazd jest łatwy.
Najstarsze budynki znajdują się na deptaku przy ul. Dworcowej
(zdjęcie zapożyczone z internetu)
Ciekawostką miasteczka jest też "Zespół Klasztorny Kartuzów" od którego wcześniej wieś Kartuzy otrzymało swoją nazwę.Z Kartuz kierowaliśmy się do Kościerzyny. Po minięciu tabliczki z końcem miejscowości, zaczął się Kaszubski Park Krajobrazowy, który ciągnie się aż do Kościerzyny.
Drogę 228 o bardzo dużym ruchu samochodowym, postanowiliśmy urozmaicić skręcając w cieniutką niteczkę, którą trudno wypatrzeć na mapie.
Nie żałowaliśmy. Cienka niteczka, częściowo asfaltowa, częściowo gruntowa, dawała nam większą przyjemność z jazdy niż ściganie się z samochodami na drodze krajowej.
Grażyna:
Nawiązując do tytułu, nasze wycieczki zazwyczaj są krajobrazoznawcze, a nie krajoznawcze :-P
Ponieważ trasy układa moja "brzydsza" połowa ;-) to i ta połowa prowadzi nasz dwójkowy lub trójkowy peleton :-)
I wygląda to tak, że pędzi na złamanie karku, a reszta z wywalonym jęzorem i brakiem tchu, próbuje jemu dorównać.
Czasami drę się niemiłosiernie, żeby się zatrzymał bo fotę chcę zrobić ale i tak nie zawsze słyszy...
Najśmieszniejsze jest to, że tworząc naszą mapkę Jacek wypisuje co i gdzie można zobaczyć, ale w trakcie okazuje się, że albo za późno, albo za drogo albo dzień i czas nam się kończy :-/
Tereny Kaszub są piękne i urozmaicone. Dech zapierają widoki, które często przypominają Bieszczady :-D
Nawet wypas owiec na kaszubskich halach jest łudząco podobny do tego górskiego :-)
Gdy skręciliśmy w tę nitkowatą dróżynkę, o której wspomniał Jacek, okazało się, że jeździ tamtędy PKM-ka zwana śmiesznie Minionkiem :-)
Ten Minionek, to czasami miejsce pracy mojego Kanarka :-D
Jacek:
Drogi nie skróciliśmy, ale też nie wyszło nam dalej.
Kościerzyna jest bardzo starym miastem kaszubskim. Początkowo jako gród obronny, otrzymała prawa miejskie już w 1398 roku.
Po dotarciu do Kościerzyny, skierowaliśmy się na rynek.
Przy fontannie siedzi kaszubski wędrowiec Remus KLIK
No i oczywiście posiłek przed dalszą drogą.
Pogoda zaczęła płatać figle i pryskać nam letnim deszczem, zniechęcając do zobaczenia innych atrakcji. Np. Muzeum Kolejnictwa
i Muzeum Ziemi Kościerskiej
Udaliśmy się w drogę do domku, a był to dopiero 69 kilometr naszej podróży. Do domu zostało jeszcze 30 km.
Grażyna:
Noooo... zawsze można zwalić na pogodę :-P
Bar PRL rozczulił mnie bardzo, musiałam tam wejść i skorzystać z ich oferty. Za dwudaniowy obiad: zupa paprykowa lub owocowa + drugie danie - ziemniaki mix surówek i kotlet z piersi kurczaka -zapłaciliśmy całe 11 zł/os!
Można się najeść, na bank było świeże i smaczne.
Zresztą jak człowiek zmęczony i głodny to wszystko smakuje ;-)
Bo cała sztuka, w naszym mniemaniu, to mieć niewiele kasy a korzystać ile się da :-) i szukać tanich możliwości.
Są rzeczy na które wydajemy jednorazowo bardzo dużo pieniędzy (lub spłacamy raty) np lodówka, rowery czy inny sprzęt, ale pozostałe sprawy staramy się traktować z przyjemnością
i minimalistycznie.
W Złotej Górze KLIK natknęliśmy się na bardzo ciekawy kamień
Pomysłowość i zdolność artystyczna ludzi nie zna granic :-)
W tym samym miejscu jest też piękny punkt widokowy
i pomnik Bohaterów Ruchu Oporu Pomorza Gdańskiego.
Posiedzieliśmy tam troszkę, pożartowaliśmy, pośmialiśmy się, panowie zjedli kanapkę (bo ja swoje oddałam wcześniej, jeszcze przed Egiertowem, bardzo głodnemu bezdomnemu psu...) i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Gdzieś na trasie minęliśmy kaszubskie Leszno (pozdrawiamy Agu :-* :-D)
a także kaszubski Lubań (pozdrawiamy Syś :-* :-D )
również Limonka "stanęła" nam na drodze (pozdrawiamy Aga :-* :-D )
i w tempie żółwim kierowaliśmy się w znanym nam kierunku.
Po tej wycieczce 3 dni nie mogłam usiąść na tyłek i zastanawiam się, gdzie się podziała moja siła, kondycja i zapał...
Cieszę się z jednego, że mimo wielu przeciwności, wsiadamy na rowery i nie poddajemy się upływowi czasu.
Grażyna i Jacek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz