16 listopada 2014

Przestrzenne puzzle dla dorosłych...

Ostatnio snujemy się, rozdarci, pomiędzy domem naszym i nie naszym, bo na przyjemności trzeba jakoś zarobić. A z nami włóczą się królik i pies ;-)
Z radochą wpadliśmy do domku na 5 dni, żeby nabrać sił i dystansu do podjętych ostatnio decyzji, a przy okazji przyjechała zamówiona kanapa (którą panowie złożyli w 5 minut) i kupiliśmy komodę....
W częściach!
Z tysiącami śrubek, śrubeczek, kołków, kołeczków i bez instrukcji montażu.


Instrukcję dosłano nam e-mailem, ale komody przez tegoż e-maila złożyć się nie dało :-/
Głównym dowodzącym w tym temacie był Jacek, z racji swojego wrodzonego spokoju.
Ja natomiast interweniowałam, gdy na siłę próbował z dołu zrobić górę lub ze strony lewej prawą, bo w końcu co to za różnica.... :-P
Gdy prawie dochodziliśmy do ładu ze szkieletem, wyłączyli nam prąd!
To był znak, że czas zająć się sprawdzaniem kanapy ;-P
Tzn nie tylko nam go wyłączyli, rachunki mamy opłacone, cała wieś została odcięta od tej przyjemności.
Następnego dnia trzeba było dokończyć układankę.
Szło to powoli, ale z całkiem dobrym skutkiem do momentu, gdy doszliśmy do drzwi.
Nie dość, że za cholerę nie mogliśmy "przełamać" zawiasu żeby działał prawidłowo, to jeszcze na drzwiach zauważyłam wieeeelką rysę!
Nerw mnie trochę szarpnął, że MOJEMU facetowi mózg się odłączył i nie podłożył choćby koca.
Zapakowaliśmy te nieszczęsne drzwi z zawiasami do auta i pojechaliśmy do sklepu (15 km w jedną str) żeby nas uświadomiono jak działają zawiasy.
W pewnym momencie przypomniała mi się śmieszna historyjka związana z zarysowaniem auta, którą podpięłam po naszą rysę na drzwiach komody i roześmiałam się w głos :-D
Jacek spojrzał na mnie pytająco, więc wytłumaczyłam mu, że teraz mamy rasową komodę, z blizną na drzwiach, jak Harry Potter na czole! :-)  :-)  :-)
I tak jakoś atmosfera sama się rozładowała ;-D
Pan z zawiasem też miał problem, zniknął na zapleczu i tam go uświadomili. Okazało się, że zawias trzeba było pociągnąć ruchem kolistym, czyli najpierw w górę, a następnie w dół....
Jakoś jestem przekonana, że tylko facet mógł to wymyślić...
Wróciliśmy do domu, zamontowaliśmy drzwi i wreszcie, po wielu godzinach pracy, NASZA komoda stanęła dumnie na swoim miejscu ;-)


A instrukcja odnalazła się po drodze, pod którąś płytą...

P.S.
Następnym razem kupimy sobie samochód w częściach!
Będzie weselej :-P


Grażyna 

3 komentarze: