Rozmawiałem któregoś dnia ze swoim znajomym, biegaczem sporo ode mnie starszym, na tematy biegowe. Pytał o mój czas w moim ostatnim biegu na 10 km. Powiedziałem, że próbowałem złamać 50 min, ale wyszło ponad 53. Stwierdził, że w moim wieku powinienem biegać w granicach 46-47 min.
No to mnie zaskoczył. To znaczy, że te osoby które biegają wolniej nie powinny biegać? Albo brać udziału w zawodach? Takie stwierdzenie na pewno nie motywuje, a przynajmniej nie mnie.
Nie każdy będzie biegał w maratonach, ale można przecież brać udział w biegach na 10 km i cieszyć się tą atmosferą, nawet jak na metę dotrze się w 90 min. No wszyscy szybko biegać nie mogą ;-p
Grażyna:
Ano nie mogą!!! Miejsc na podium jest tylko trzy, wyobrażasz sobie by zaległo na nich kilka tysięcy maratończyków na przykład? :-) I w ogóle cieszę się bardzo, że oprócz długich (coraz bardziej komercyjnych) masówek, są też krótsze biegi :-)
Jacek:
Gdy po moim półmaratonie poszedłem do pracy, jeden kolega nie zapytał czy było fajnie, tylko które zająłem miejsce, a drugi go upomniał, że nie zajęta pozycja jest ważna a sam udział, że jestem kozak, że on biegał przez kilka lat, trenował zapasy i nie był w stanie przygotować się do półmaratonu w ogóle i podziwia ludzi którzy mogą. Zaczęliśmy rozmawiać o tym jak to widzą inni (czyt. niebiegający), że nie rozumieją po co w ogóle biegać i się tak męczyć a jak usłyszą, że aby wziąć udział w imprezie biegowej trzeba zapłacić za pakiet startowy to pukają się w głowę.
To jest dopiero motywacja :)
Grażyna:
Moja babcia zapytała (chyba po maratonie), czy mi płacą za to bieganie.... ;-)
Gdybym ją uświadomiła, że to JA muszę zapłacić żeby biec, pewnie zeszłaby na zawał ;-P
Tak sobie myślę, że zawsze jasne i zrozumiałe jest to co robimy sami, akceptacja dla pasji innych niż nasze jest jakaś trudna i nie zawsze do ogarnięcia. Ja np mam problem ze zrozumieniem uprawiania sportów BARDZO ekstremalnych, ale nawet jeśli nie rozumiem balansowania pomiędzy życiem a śmiercią, to nie oceniam i nie wyrażam negatywnych opinii.
Jacek:
Pewnie coś w tym jest, że tak jak syty nie zrozumie głodnego, tak samo kanapowiec nie zrozumie np biegającego.
Po co biegamy? Przecież nie dla medali, chyba, że tych za udział, bo nie mamy szans stanąć na podium i wygrać nagrodę i medal. Więc dlaczego? By utrzymać swoją wagę na prawidłowym poziomie kiedy jest się już w wieku spowolnionego metabolizmu? By wzmocnić mięśnie, serce i płuca? Ja tak, biegam by w przyszłości móc chodzić... :)
Grażyna:
A ja się ruszam w ogóle (z odwieczną nadzieją na bieganie wkrótce), żeby tyłek nie spasł mi się zbyt
mocno ;-D
Jacek:
Każdy ma inną motywację, inny zapał i inne możliwości.
Znalazłem na allegro buty biegowe za 300 zł, które w sklepie kosztują prawie 500. Okazało się, że są używane, bo właściciel postanowił biegać, zainwestował sporo w całą oprawę, a motywacja i zapał wypaliły się po tygodniu...
Grażyna:
Akurat my zrobiliśmy odwrotnie: najpierw próba swoich sił, bieganko dla sprawdzenia czy w ogóle się wkręcimy, a dopiero później wielkie zakupy w Decathlonie, ewentualnie Lidlu ;-)
Zakręciliśmy się sportowo tak mocno, że nie możemy w naszych szafeczkach zwyczajnych ubrań znaleźć ;-)
Jacek:
Ostatnio spytałem jednego z kolegów, dlaczego pali, przecież na papierosy wydaje więcej pieniędzy niż ja na swoje pakiety startowe, imprezy i ubranko biegowe razem wzięte.
On stwierdził, że na coś umrzeć trzeba ( ma dopiero 26 lat) ja mu na to, że wole umrzeć zdrowy :)
Morał? Niech każdy znajdzie swój :-)
Grażyna:
He he :-) ja akurat nie wiem czy chcę, aby robale zdrową mnie dostały :-P
I znowu sportowo nam się zrobiło, a przecież motywacje to nie tylko sport czy ruch w ogóle. Zapewne w każdej dziedzinie życia trzeba się czasami zmotywować do działania.
Czasami bywa i tak, że szukamy motywacji aby chciało nam się w ogóle żyć...
Przypomniał mi się wierszyk z dzieciństwa często wpisywany do pamiętników: "Idź śmiało przez życie, miej wesołą minkę, łap szczęście za nogi i duś jak cytrynkę!"
To duśmy to szczęście :-D
Grażyna i Jacek
Jacku! nie bierz do siebie co ten biegacz powiedział. Dokładnie nie wiem jak rozmowa przebiegała, ale myślę, że raczej chodziło mu o to, że w wieku Twoim biegacze mogą osiągnąć wynik na poziome 46-47 minut. Są takie tabele i statystki, które określają dla wieku czasy na dystansach. Ja na przykład w moim wieku powinnam móc biegać na poziome 40-45. A nie biegam. Przełamuję swoje słabości na ile mogę i każdą urwaną sekundą się cieszę. I przy okazji nie odmawiam sobie wszystkiego, jak to robią "zawodowi-amatorzy", którzy biegają szybciej. Po prostu cieszę się tym co mam i osiągnęłam. Ja tak jak Ty biegam, by na starość być sprawną.
OdpowiedzUsuńGrażynko! Za Twoje nóżki nadal trzymam kciuki!