Ludzie kochali rywalizacje od zawsze. Jedni sprawdzali kto lepszy inni lubili na to patrzeć.
Już za czasów Nerona wypuszczano na arenę wychudzonego chrześcijanina z lwem lub tygrysem i choć wynik był przesądzony, widzowie z przejęciem patrzyli i oklaskiwali. Tak jak z walkami gladiatorów na śmierć i życie gdzie publiczność żądna krwi z przejęciem patrzyła jak jeden z przeciwników uśmierca drugiego.
Teraźniejsze rywalizacje wyglądają inaczej i zaczynają się już od przedszkola by nauczyć dzieci pokory, cierpliwości i pracy nad sobą w dążeniu do celu, by stać się lepszym, silniejszym, szybszym, mądrzejszym. Rywalizacje sportowe szybko się weryfikują: mistrzami zostają najlepsi ale pozostali uczą się wyciągać korzyści dla siebie.
W moim przypadku w latach młodzieńczych sport nie odegrał żadnej większej roli, a gdy jestem w wieku kiedy osiągnąłem już większość na płaszczyźnie życia prywatnego i zawodowego, poczułem chęć urozmaicenia monotonii dnia codziennego szukając atrakcji w sporcie :-)
Zaczęło się od rowerowania, doszło bieganie :-)
Endomondo to aplikacja dla ludzi lubiących wszelkiego rodzaju aktywności fizyczne. Tu zawiązują się wirtualne znajomości, a sportowcy przez większe czy mniejsze "S" mogą ze sobą rywalizować. Np: kto w danym miesiącu przejedzie lub przebiegnie największą liczbę kilometrów, albo w jak najkrótszym czasie przejedzie rowerem dany odcinek lub będzie miał najwięcej aktywnych minut we wszystkich dyscyplinach, bądź też spali najwięcej kalorii itp itd. Jest to zabawa i niby nie ma znaczenia czy jest się na 5, 50 czy 2500 miejscu pośród wszystkich uczestników, jednak przystępując do jakiejkolwiek rywalizacji budzi się we mnie duch walki i staram się żeby nie być ostatnim ;P co w sumie wychodzi mi na zdrowie, a cała rywalizacja daje frajdę.
Reasumując: kochamy rywalizacje! ;-)
Grażyna
Testosteron... i właściwie tyle mogłabym napisać w TYM temacie :-P
Z rywalizacjami jest fajnie jeśli potrafimy przegrywać, gorzej jeśli nie nauczono nas ponosić porażek i wyciągać z nich wniosków.
Dla mnie to temat rzeka, sięga czasów prehistorycznych i istnieje nie tylko w świecie ludzi, ale i zwierząt... chociaż jakby się tak głębiej zastanowić to i roślin pewnie również.
Różnica jest taka, że zwierzęta rywalizują o samicę/samca, o pożywienie, o teren, czyli o to co pozwala im żyć i przetrwać gatunkowi, natomiast homo sapiens z pokolenia na pokolenie nudzi się coraz bardziej i wymyśla sobie różnego rodzaju uciechy...
Zresztą co się dziwię, przecież już w Starożytnym Rzymie Messalina założyła się z najbardziej znaną prostytutką, którą więcej facetów przeleci... ale nie miałam pojęcia, że takie "rywalizacje" istnieją nadal :-o KLIK
Ponieważ temat jest rozległy i globalnie przeze mnie nie do ogarnięcia, odniosę się tylko do siebie i ewentualnie do Jacka, bo on jest zawsze obok ;-)
Ogólnie nie lubię rywalizacji. Wolę biegać dla siebie i mieć czas na widzenie świata, czy jeździć rowerem i mieć czas na zatrzymanie i powąchanie kwiatka ;-) Lubię czuć i rozróżniać zapachy, kocham pola i łąki nagrzane słońcem :-D Uwielbiam burze i błyskawice, szalejące chmury na niebie i czas który pozwala mi to wszystko zauważać... Rywalizując muszę się skupiać na dzikim pędzie.
Czasami robimy sobie z Jackiem szybkie 20 czy 30 rowerowe, czasami uda się szybko przejechać 50 km czy przebiec 5 (teraz tylko Jacek), ale wystarcza mi TYLKO czasami ;-)
Obserwując Jacka widzę, że u płci "brzydkiej" jest zupełnie inaczej, bardziej technicznie, że liczy się czas i jeśli coś idzie nie po jego myśli to jest niezadowolony z siebie, ale to tak jak w puzzlach - każdy kawałek jest inny i ważne aby je do siebie dopasować - on zrobi piękną czasówkę, ja upiekę pyszną drożdżówkę :-D Ważne w tym wszystkim jest, żeby szanować to co lubi i ceni nasza druga połówka.
Za rywalizacjami jestem jak najbardziej na TAK, ale tylko za tymi zdrowymi!
Z pozdrowieniami
Jacek i Grażyna :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz