3 lutego 2021

Z Jackowego pamiętnika.

          Wioskowy komisariat rządzi się swoimi prawami. Wszyscy się znają, a policjant musi wyrobić sobie markę albo przenieść się do miasta, gdzie zniknie w tłumie. 

          Był jeden facet duży i silny, a do tego bardzo uciążliwy. Nie było na niego mocnych, nikt sam od siebie nie podejmował interwencji, a na zgłoszenie wyjeżdżało co najmniej czterech, porządnie wyposażonych funkcjonariuszy.

          Przybył na posterunek młody policjant, prosto po szkoleniu. Nie wiedział, że nie wolno tam jeździć w pojedynkę, a na wypadek interwencji ma wzywać pomoc z powiatówki. 

          Zgłoszono interwencję i pojechał. SAM. 

Nie wiedząc o tym, że gość jest silny, duży i nosi miano postrachu całej okolicy, sponiewierał go przy obezwładnianiu i takiego utytłanego w piachu zapakował do radiowozu i dostarczył do Powiatówki.

Poprzez niewiedzę albo dzięki niewiedzy, młodego policjanta, skończyły się interwencje wobec tego pana. 

Nasuwa mi się taki morał: 

- Każda kosa kiedyś musi trafić na kamień.

Gdyby ktoś chciał się podzielić swoimi wrażeniami odnośnie którejś z opisanych historii proszę o komentarz. 😉




 Jacek         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz