V Kolbudzka 10 jest już za nami.
Przed biegiem całą noc padało. Ulewa i burza zniechęcała do wynurzenia nosa spod kołdry, jednak rano zaczęło się rozpogadzać. Dobry znak, może woda nie będzie chlupać w butach.
Bieg był dopiero na 13:00, dojazd 30 minut, nie trzeba było się spieszyć.
Po przybyciu na miejsce, do startu została jeszcze godzina. Nie miałem w sobie tyle zapału i werwy co przed poprzednim biegiem.
Na starcie stanęło 330 osób. Nawet na fotce zostałem ujęty
Trasa typowo leśna z przeważającą drogą gruntową, wielkimi kałużami po ostatnich deszczach.
Bieg z błotem w butach nie jest przyjemny, więc trzeba było kałuże omijać.Piąty kilometr to niekończący się podbieg, który spowodował spadek mojego tempa do 6:35 min/km. Następny duży podbieg był na ósmym kilometrze i też dał mi popalić (niestety podbiegi mnie wykańczają. Na 9 i 10 kilometrze przyspieszyłem, chciałem jak najszybciej znaleźć się na mecie ryzykując brak sił na finiszu. Słysząc odgłosy z mety i widząc biegaczy z medalami na szyi wracających po swoich znajomych, by pomóc im w dotarciu na metę, przyspieszyłem jeszcze bardziej. Na ostatnich 50 metrach wykrzesałem z siebie siły na sprint.
Tym razem nie mam żadnej fotki z mety.
Mój czas 51:28 dał mi dopiero 227 pozycję chociaż był najlepszym czasem z cyklu "Kaszuby Biegaja" i tylko 46 sekund gorszy od "Biegu Westerplatte" z 2015 roku.
Ostatnia osoba dobiegła z czasem 1:17:52.
Grażyna:
Ja wiem, mój gwiazdorze, że z każdego biegu chcesz mieć komplet zdjęć i filmów 😂 ale tym razem sprzęt zawiódł. Endo pokazawyło, że jesteś znaczniej dalej od mety niż byłeś w rzeczywistości 😉 więc nie byłam przygotowana.
Ale masz fotę z rozgrzewki 😊
i filmik ze startu 😜
więc możesz trochę pogwiazdorzyć 😎
Czwarty bieg przed metą... to fakt niezaprzeczalny, bo zostały tylko trzy biegi z cyklu Kaszuby Biegają i to na ostatnim będzie ta właściwa meta.
Nie mam wątpliwości, że dotrwasz i jestem z Ciebie bardzo dumna 😍
Ja tym razem, czekając na Ciebie, kręciłam się w pobliżu, bo ani miejsce ani pogoda nie zachęcały do szukania wrażeń, a nadciągające chmury zwiastowały kolejną ulewę 😑
Rodzą się plany na przyszły czas, zapewne jakieś wspólne, choć biegowe tylko dla Ciebie...
bo ja już wiem, że biegać nie będę nigdy, ale nareszcie czuję się z tym pogodzona 😉
I wracamy do legend! 😍 Książki już dotarły, ale ponieważ lubimy szukać miejsc związanych z legendami na pewno trochę to potrwa. Streszczanie samych książek byłoby bez sensu.
Ciągle bardzo ubolewamy nad utratą setki zdjęć na blogu 😢 w tym także Szlakiem Mazurskich Legend. Niestety, nie jesteśmy w stanie ich odtworzyć bo straciliśmy je bezpowrotnie.
A życie się toczy... 😊
Opadły mgły
Moje mgły również opadły 😉
Grażyna i Jacek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz