Zaplanowaliśmy wyjazd na Mazury z rowerami, by powspominać dawne czasy.
Dojechaliśmy na dworzec w Pruszczu Gdańskim, a stamtąd pociągiem do Ełku.
Po dwóch dniach spacerków i krótkich wycieczkach rowerowych,
ruszyliśmy do Pisza (ok 55 km, drogą samochodową).
Zanim to jednak zrobiliśmy, zgubiłam portfel z całym zapleczem finansowym na wakacje...
Tylko dzięki bardzo uczciwej kelnerce z restauracji Biały Żagiel, która go znalazła, cała zawartość wróciła do mnie.
Chcieliśmy sobie skrócić jazdę i po chwili wybraliśmy drogę rowerową, sugerowaną przez nawigację - wyszło nam ponad 60 km i 2 godziny dłużej.
No cóż, nawigacja nie zawsze pomaga 👅
Po przyjeździe do Pisza czekał na nas grill w najfajniejszym towarzystwie 👯
Alu, Jurku - DZIĘKUJEMY za gościnę 💓
i dalej do Wilkas, gdzie planowaliśmy nocleg.
Do Mikołajek miało być około 30 km z dodatkową atrakcją w postaci króciutkiej przeprawy promem przez Jezioro Mikołajskie, tam obiad i dalej 30 km do Wilkas.
Nie wyszło jak planowaliśmy, prom był nieczynny (i żadnej informacji o tym na trasie).
Musieliśmy objechać jezioro, co dało nam ponad 90 km.
Wcześniej byłby to lajcik, teraz prawie ponad nasze siły.
O noclegu, może lepiej wypowie się Grażynka.
Grażyna:
He he, my jak nie błądzimy to nadrabiamy kilometry 😂
Już nie raz i nie dwa mieliśmy nauczkę, że jak chcemy szybko przejechać, to trzeba drogami asfaltowymi, a nie rowerowymi.
W Mikołajkach myślałam, że jak przejadę choć km więcej to umrę, ale naleśnik
i piwo dało nam niezłego kopa 😍
Nocleg w Wilkasach załatwiałam ja. Chciałam jak najtaniej, żeby tylko było gdzie spać i kasa na przyjemności została.
Wiedziałam jak wyglądają te domki i 30 zł/os/24 h było dla mnie ok za standard bez standardu.
Jednak totalnie rozwaliła mnie informacja, że żeby wziąć prysznic musimy wykupić żetony.
Cena?
5 min pod prysznicem = 12 zł/os 😁
Odpuściliśmy.
Przez 3 doby myliśmy się w wiaderku, a ciepłą wodę Jacek przynosił z toalety (z kranu, żeby nie było 😋).
Dobrze, że za siusianie nie trzeba było płacić 2 zł/os ...
Całe nasze plany o rowerowym urlopie musieliśmy zweryfikować gdyż nie mieliśmy siły jeździć.
Jednak dzielnie maszerowaliśmy na długie spacery. Głównie do Giżycka.
Umówiliśmy się z Alą i Jurkiem, że nas odwiedzą.
Spędziliśmy fajny dzień, włócząc się po Giżycku i Wilkasach.
Odwiedziliśmy papugarnię
zjedliśmy obiad w Omedze, lody w Batorym i dzień minął nie wiadomo kiedy...
W Wilkasach, już tylko we dwoje, odwiedziliśmy Tawerna Rozbitek
Zamówiliśmy wielką pizzę i była to najlepsza pizza jaką jadłam do tej pory 👌
Czas na Mazurach dobiegł końca...
W dzień wyjazdu poszliśmy do Doner Kebab na najsmaczniejszego kebaba w Giżycku.
Od lat smak ten sam 😋
Czas było dotrzeć na dworzec i pożegnać ukochane Mazury 😢
P.S.
Tekst powstawał od zeszłego roku. Nie byłam w stanie go skończyć...
Dziś, w czasie koronawirusa, kiedy nie jest nam dane cieszyć się wolnością taką jak rok temu, zapragnęłam go dokończyć.
Bo warto wspominać i mieć nadzieję na lepsze jutro 💓
Grażyna i Jacek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz