1 maja 2020

Długo planowany urlop

Jacek:
Zaplanowaliśmy wyjazd na Mazury z rowerami, by powspominać dawne czasy.


Dojechaliśmy na dworzec w Pruszczu Gdańskim, a stamtąd pociągiem do Ełku.


Po dwóch dniach spacerków i krótkich wycieczkach rowerowych,



ruszyliśmy do Pisza (ok 55 km, drogą samochodową).

Zanim to jednak zrobiliśmy, zgubiłam portfel z całym zapleczem finansowym na wakacje...
Tylko dzięki bardzo uczciwej kelnerce z restauracji Biały Żagiel, która go znalazła, cała zawartość wróciła do mnie.

Chcieliśmy sobie skrócić jazdę i po chwili wybraliśmy drogę rowerową, sugerowaną przez nawigację - wyszło nam ponad 60 km i 2 godziny dłużej.
No cóż, nawigacja nie zawsze pomaga 👅


Po przyjeździe do Pisza czekał na nas grill w najfajniejszym towarzystwie 👯
Alu, Jurku - DZIĘKUJEMY za gościnę 💓


Następnego dnia, przed południem, ruszyliśmy do Mikołajek, gdzie zjedliśmy smaczny obiad w knajpce "Na hamaku" - polecamy 😊


 i dalej do Wilkas, gdzie planowaliśmy nocleg.


Do Mikołajek miało być około 30 km z dodatkową atrakcją w postaci króciutkiej przeprawy promem przez Jezioro Mikołajskie, tam obiad i dalej 30 km do Wilkas.
Nie wyszło jak planowaliśmy, prom był nieczynny (i żadnej informacji o tym na trasie).

 

Musieliśmy objechać jezioro, co dało nam ponad 90 km.
Wcześniej byłby to lajcik, teraz prawie ponad nasze siły.
O noclegu, może lepiej wypowie się Grażynka.

Grażyna:
He he, my jak nie błądzimy to nadrabiamy kilometry 😂
Już nie raz i nie dwa mieliśmy nauczkę, że jak chcemy szybko przejechać, to trzeba drogami asfaltowymi, a nie rowerowymi.


W Mikołajkach myślałam, że jak przejadę choć km więcej to umrę, ale naleśnik
i piwo dało nam niezłego kopa 😍



Nocleg w Wilkasach załatwiałam ja. Chciałam jak najtaniej, żeby tylko było gdzie spać i kasa na przyjemności została.
Wiedziałam jak wyglądają te domki i 30 zł/os/24 h było dla mnie ok za standard bez standardu.
Jednak totalnie rozwaliła mnie informacja, że żeby wziąć prysznic musimy wykupić żetony.
Cena?
5 min pod prysznicem = 12 zł/os  😁
Odpuściliśmy.
Przez 3 doby myliśmy się w wiaderku, a ciepłą wodę Jacek przynosił z toalety (z kranu, żeby nie było 😋).
Dobrze, że za siusianie nie trzeba było płacić 2 zł/os ...


Całe nasze plany o rowerowym urlopie musieliśmy zweryfikować gdyż nie mieliśmy siły jeździć.
Jednak dzielnie maszerowaliśmy na długie spacery. Głównie do Giżycka.
Umówiliśmy się z Alą i Jurkiem, że nas odwiedzą.
Spędziliśmy fajny dzień, włócząc się po Giżycku i Wilkasach.



Odwiedziliśmy papugarnię 





zjedliśmy obiad w Omedze, lody w Batorym i dzień minął nie wiadomo kiedy...

W Wilkasach, już tylko we dwoje, odwiedziliśmy Tawerna Rozbitek
Zamówiliśmy wielką pizzę i była to najlepsza pizza jaką jadłam do tej pory 👌


Czas na Mazurach dobiegł końca...
W dzień wyjazdu poszliśmy do Doner Kebab na najsmaczniejszego kebaba w Giżycku. 


Od lat smak ten sam 😋
Czas było dotrzeć na dworzec i pożegnać ukochane Mazury 😢


P.S.
Tekst powstawał od zeszłego roku. Nie byłam w stanie go skończyć...
Dziś, w czasie koronawirusa, kiedy nie jest nam dane cieszyć się wolnością taką jak rok temu, zapragnęłam go dokończyć.
Bo warto wspominać i mieć nadzieję na lepsze jutro 💓



Grażyna i Jacek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz