Bardzo dawno nas tu nie było. Nic ciekawego się nie dzieje, nie ma czym się podzielić.
W tym roku kontynuuję cykl biegów "Kaszuby Biegają" z tą różnicą, że teraz towarzyszy mi Fado.
Najpierw są wspólne przygotowania
Startujemy zawsze z końca
Przed startem, jak to na końcu, pośpiechu nie ma, jest czas na konwersacje i wymianę spostrzeżeń.
W trakcie biegu, jak się już trochę zluźni przesuwamy się stopniowo do przodu, by na metę wbiec w połowie wszystkich uczestników
Czasami z finiszem prawie frunąc 😝
i wielkim zmęczeniu tuż po...
Fado mógłby pewnie jeszcze dalej biec.
Dla niego moje tempo to truchcik.
Zakończyliśmy właśnie " Kaszubski Bieg Lesoków" było to 10 km, na których zazwyczaj robiono "życiówki"
Po starcie, mój pacemaker Fado, ruszył do przodu, uznając pewnie tempo końcówki stanowczo za wolne. Mijaliśmy innych zawodników korzystając z każdej luki pomiędzy nimi.
Na początku drugiego kilometra dotarliśmy do zawodników o tym samym poziomie biegowym co ja. Przez następnych 9 kilometrów widziałem plecy tych samych osób i nie mogłem ich w żaden sposób dogonić. Biegli identycznym tempem, aż do samej mety. Nie pomogło nawet przyśpieszenie ostatkiem sił na finiszu.
Pierwszy na metę wbiegł z czasem 32:53, pierwsza kobieta na 15 pozycji z czasem: 38:35.
Ja dopiero na 151 pozycji (na 285 osób) z czasem brutto 50:10, a netto 49:47.
50 minut i złamane i nie. Fado był pewnie sekundę szybszy, ale nie miał czipa 😉
Nawet gdzieś na trasie zostałem uchwycony przez ukrytego paparazzi
bez Fado niestety.
Dwie panie zamknęły bieg z czasem 1:13:22
czyli nie najgorzej, limit na ukończenie biegu to 1:30. Gratulacje!!!!
Jacek
:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Doris