17 września 2017

Folkowy Dwór.

Grażyna:
Wracając z biegu Kamiennych Weselników wpadliśmy do Folkowego Dworu na obiad.
Niewielka restauracyjka w Egiertowie, położona lekko na uboczu, w otoczeniu zieleni, robiła miłe wrażenie 👍


W środku było sporo ludzi i dwa wolne stoliki. Bardzo uprzejma pani, poinformowała nas, że czas oczekiwania na zamówienie to ok jednej godziny. W tym czasie zaproponowano nam czekadełko w postaci chleba ze smalcem, ogórkiem kiszonym i papryczki węgierskiej,


bo zapomniałam dodać,że w tym miejscu serwowane są potrawy kaszubsko-węgierskie i jest to (wg wizytówki) pierwsza na świecie restauracja kaszubsko-węgierska 😉
Złożyliśmy zamówienie.
Jacek: wieprzowinę w sosie grzybowym


Ja... niestety nie pamiętam nazwy 😕 dania, ale był to gulasz węgierski z kluseczkami (ziemniorami też) i surówką


Duże talerze, wypełnione po brzegi jak dla chłopa od kosy 😃
Moje danie bardzo mi smakowało. Tym razem się nie wymieniliśmy, bo trwała jakaś rodzinna impreza i głupio mi było przestawiać talerze. Skubnęliśmy tylko od siebie trochę mięsa.
Jackowe wydawało mi się trochę za suche...
Każde z dań kosztowało ok 27 zł.
Jacek zamówił sobie jeszcze lampkę wina węgierskiego (nazwy w karcie nie było).
Zamoczyłam tylko usta w celach degustacyjnych (ktoś musiał usiąść za kierownicą 😜) i tak jak nie przepadam za winem to smakowało wybornie. Delikatne, nie kwaśne, nie za słodkie, pyszne.
Miejsce naprawdę urocze, obsługa BARDZO miła, obiad dostaliśmy już po pół godz.
Za przystępną cenę najedliśmy się po kokardy, spędzając czas w przytulnym miejscu.
Na ścianach widniały kaszubskie nazwy i pozwolono nam zrobić foty 😉



Na zewnątrz piękne, kaszubskie rzeźby, które niczym nie ustępują naszym, mazurskim...



Ta piękna hortensja zawładnęła moim sercem i ciekawa jestem czy kiedyś doczekam się takiej na naszym polu, bo na dzień dzisiejszy moje sadzonki są maleńkie.
Myślę, że do Folkowego Dworu jeszcze z przyjemnością wrócimy 😍

Jacek:
Po biegu zaserwowano posiłek w postaci kiełbaski z grilla.
Nie wiedząc jeszcze o pomyśle Grażynki z obiadem w restauracji, zjadłem poczęstunek z apetytem (i się nie podzieliłem 😋).
Zamówione danie nawet mi smakowało, poza zbyt suchym mięsem, które trzeba było intensywnie przeżuwać.
Po wcześniejszej kiełbasce czułem się tak najedzony, że  tylko "dziabałem" w talerzu.
Nawet chciałem oddać swoje danie Grażynce, a wziąć od niej jedną czwartą, która jej została ale... nie oddała swojego pysznego obiadu 😅
Morał: nie objadaj się przed posiłkiem.

Grażyna:
Morał raczej taki, że zanim się najesz zapytaj jakie plany ma Twoja kobieta 😝

Grażyna i Jacek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz