27 grudnia 2016

Zwierzyniec - part two.

Zanim się zaczęło nie chcieliśmy NIC...
Dzieci też nie, żeby było jasne!
Potem jakaś myśl, że może pieska, albo kotka i tak trafiła do nas Luśka (KLIK), a następnie zamieszkał u nas zwierzyniec (KLIK).
Do tego zagęszczenia doszła jeszcze młoda kotka Isia, również adopciak :-D


Niestety Isia okazała się kotkiem wątłego zdrowia. Po miesięcznym szukaniu przyczyn, okazało się, że ma zap trzustki.
To nic, zostaje z nami, chociaż nie powiem żeby koszty leczenia, leków i karmy mnie nie przerażały...
Jednak gdy wracam do domu to nawet mój facet nie miauczy na mój widok, nie kica aby polizać mnie po stópce i nie szaleje z radości skacząc i sapiąc wokół mnie :-D :-P
A mój zwierzyniec tak...
Nigdy się nie żalą, nie narzekają, nie wytykają mi wad, nie robią na złość, zwyczajnie cieszą się, że jestem ;-) 
Proszą o mizianie....


... i o buziaki ;-)


Czasami próbują coś zwędzić :-D


Oczywiście są bardzo ciekawskie :-O


Potrafią się dogadać i znaleźć "wspólny" język ;-)





ale i fukać na siebie również potrafią. 
I chorować potrafią... :-(


Miewają chwilę zadumy...



i chwile kiedy nie mogą już na to wszystko patrzeć i zdrowym rozsądkiem ogarnąć :-P


I choć bardzo staraliśmy się o wspólne świąteczne zdjęcie, to nijak się to nie udało: Luśka schowała głowę pod stół, Dusza nakryła ogonem Lisa, a Iśka gotowa była do ucieczki...


... więc wpakowałam je do klatki i mają wspólną fotę :-D 


My akceptujemy ograniczenia, wydatki i sierść w domu, związane z posiadaniem zwierząt, chociaż najtrudniej jest w momencie chorób i wizyt weterynaryjnych. NFZ nie zadziała, niestety.
Moja drobnica znalazła u nas dom, pełną michę i miłość taką zwyczajną. 
Taką jaką człowiek jest winien zwierzęciu, za to, że wziął je do domu, udomowił, oswoił, zamiast zostawić tak jak chciała tego natura.
Same do domów nam nie wlazły i ras różnorakich same nie natworzyły.
Bardzo bliski memu sercu jest Kociętnik z Giżycka, który odwala KAWAŁ dobrej roboty i dla którego proszę o pomoc wszelaką (może zamiast racy na sylwestra puszeczkę dla koteczka... ;-D)
Wszystkie dane dostępne są TU
A także kochane sopockie Uszakowo, które robi co może żeby ratować naszych uszatych przyjaciół 
i liczy na pomoc z zewnątrz, bo tylko dzięki takiej jest w stanie zrobić cokolwiek :-)
Dane dostępne KLIK
Dla Brata Kota i Uszakowa najmniejsza pomoc jest na wagę złota, gdyby każdy wysłał tylko złotówkę...

Bo i nam pomagają nasza Anioły, którym bardzo dziękujemy!


Grażyna i Jacek

17 grudnia 2016

Zrób to sam

Jacek:
Grażynka wpadła na pomysł bym zrobił karmnik dla ptaków. Nie mam doświadczenia ani zdolności stolarskich, a ten karmnik miał być moim debiutem stolarskim :-)

Użyty materiał to złamana przez wiatr gałąź brzozy


Deseczka i pięć listewek (jedna przecięta na pół)


Narzędzia to piła młotek i nóż. Oczywiście jeszcze gwoździki :-)


Podstawa jest. Kąty wyszły jak wyszły, ale cięte były na oko


Konstrukcja dachu z listewek


Wspomagana gałązkami brzozy


Dotarłem do momentu


Gdzie zabrakło mi koncepcji jak to przykryć i połączyć


Krycie dachu


Efekt taki, że spadzisty dach prawie mi się wyprostował, przyczyną były proste gałązki i brak
wzmocnienia


A to jest efekt końcowy mojej pierwszej pracy pod tytułem "Zrób to sam".



Grażyna:
Huuuura! Doczekałam się! Nareszcie! :-D
Po 8 latach próśb... :-P


Jacek:
Mężczyzna jak mówi, że coś zrobi to zrobi. Nie trzeba mu co pół roku przypominać... :-P


Jacek i Grażyna

7 grudnia 2016

Wokół jeziora Przywidzkiego

Jezioro Przywidzkie Wielkie leży przy miejscowości Przywidz i według różnych źródeł ma od 112 do 131 ha z wyspa, która jest rezerwatem przyrody.


Trasa wokół jeziora, mierzona endomondo ma niewiele ponad 8 km i prawie w całości jest nieutwardzoną ścieżką gruntową.


W sezonie letnim można tu spotkać wędkarzy, spacerowiczów, biegaczy, osoby z kijkami i rowerzystów.
Sama miejscowość ma 2 ośrodki wypoczynkowe o nazwach Przywidz i Omega oraz kilka innych w pobliżu. Można wypożyczyć tu rowery i sprzęt pływający.

W dzisiejszy mroźny, grudniowy poranek wybraliśmy się nad to jeziorko. Ja potruchtałem a Grażynka z Luśką zrobiły mały spacerek.


Zimą całkiem inaczej się biegnie, musiałem ostrożnie stawiać każdy krok na zamarzniętym błotku, lodzie czy śniegu by nie nabawić się kontuzji. Pomimo ostrożności kilka razy noga "pojechała" na lodzie.

W suche lato droga jest piaszczysta a wiosną i jesienią jest błoto i trzeba omijać kałuże.
Nie przeszkadza to biegaczom gdyż latem gmina Przywidz organizuje tu bieg na 10 km, Przywidzką Pętelką na dystansie 7,8 km oraz duatlon.

Jacek