18 lipca 2014

Ruch a długość życia.


Co 2 lata muszę badać serce. Niedawno robiłem nawet test wysiłkowy, kardiolog stwierdził, że jest OK. Spytałem czy mogę sobie biegać do 20 km... On, że biegacze krócej żyją. Zdziwiłem się trochę bo już Sokrates 2,5 tyś lat temu stwierdził, że „ruch to życie, bezruch to śmierć”
Można polemizować z lekarzem.  „Biegacze krócej żyją”...  miał na myśli sportowców wyczynowych (zawodowców), tylko czy i w tym przypadku miał rację?
Dzisiejsi zawodnicy nawet jeżeli stają się wyczynowcami w wieku 15 lat to ich kariera trwa średnio 20 lat, później przechodzą na sportową emeryturę. Jeżeli oprócz mięśni używali też głowy (i tu nie mam na myśli używania głowy na ringu bokserskim, by ją przeciwnik okładał pięściami) to są ustawieni i mogą, żyć z tego co wypracowali. A np. ktoś kto pracuje w sklepie, zaczął pracę w wieku 20 lat, po kolejnych 20 noszenia skrzyń z towarem, gdy wysiadają stawy, kręgosłup i inne części ciała nie ma szansy przejść na emeryturę, musi jeszcze kolejnych 25 lat pracować. Czyja praca jest tu bardziej degradująca dla zdrowia? Sportowca czy tej ekspedientki? 
Po kilkunastominutowej rozmowie z panem doktorem i przedstawieniu za i przeciw udało się wyciągnąć część wspólną, każdy ruch nawet bieganie jest OK, tyle że bez przesady.
Po wizycie poszperałem w dostępnych wynikach badań różnych naukowców na które udało mi się natrafić. 
Do czego doszedłem. 
Sport jako sport wyczynowy, gdzie przekracza się możliwości ludzkiego organizmu bijąc za wszelką cenę rekordy, faktycznie nie jest zdrowy ale ruch jako ruch?

Aktywność fizyczna nawet niewielka, ale regularna, ochroni przed chorobami układu krążenia, oddechowymi, metabolicznymi. Dobry jest każdy ruch, ale ważne by angażować jak największą grupę mięśni. Dlatego tak dobre jest bieganie, bo podczas biegu pracuje 80-90% mięśni szkieletowych, a jeszcze lepszy jest nordic walking, który uaktywnia ponad 90% wszystkich mięśni. Uczeni w Kopenhadze, którzy przeanalizowali styl życia 20 tyś. Duńczyków, obliczyli, że osoby, które się nie ruszają będą żyły o 5-6 lat krócej. To samo stwierdzili amerykańscy naukowcy, którzy przebadali 80 tyś amerykanów. Odkryli, że codzienna dawka ruchu jest równie skuteczna jak leki obniżające poziom cholesterolu. Gdy ćwiczymy, biegamy czy maszerujemy, mięśnie naciskają na naczynia krwionośne i masują je, co poprawia krążenie. Drobne naczynia krwionośne rozszerzają się, a na tych większych nie tworzy się tak łatwo blaszka miażdżycowa, która mogłaby zatkać światło naczynia i uniemożliwić przepływ krwi. 
Podczas aktywności fizycznej wzmacniamy też serce. Bije ono wolniej – więc tętno spada – ale przy jednym uderzeniu wyrzuca więcej krwi. Komórki są lepiej odżywione, a jednocześnie sprawniej usuwane są z organizmu trójglicerydy i cholesterol, których zbyt wysokie stężenie prowadzi do chorób wieńcowo-naczyniowych. Jeżeli regularnie ćwiczymy, możemy sobie nawet pozwolić na niezdrowe przekąski (bez przesady oczywiście). 
Badania w USA wykazały, że u osób z nadwagą, uprawiających regularnie sport, ryzyko przedwczesnej śmierci jest o połowę mniejsze niż u ludzi szczupłych, ale prowadzących siedzący tryb życia.
Próbowałem skłonić swoich kolegów z 3 cyfrową wagą na podniesienie tyłka z fotela ale tyłek był jednak zbyt ciężki i moje próby spełzły na niczym.
Ruch zwiększa też odporność. Wystarczy ćwiczyć na siłowni, aerobik czy biegać cztery dni w tygodniu przez 40 – 50 min by nie chorować na grypę czy przeziębienia. 
To akurat mogę potwierdzić na własnej osobie. Od kilku lat ani ja ani Grażynka nie mieliśmy nawet przeziębienia, nawet zwykłego kataru :-)  
Podsumowanie dla mnie jest TYLKO jedno...: 





Jacek

1 komentarz:

  1. Zostawię łapkę bo zgadzam się z tym w 100% ;o) Angelika

    OdpowiedzUsuń