18 czerwca 2014

Kobiecość... z przymrużeniem mojego oka ;-)


"Kobiecość - zbiór charakterystycznych cech związanych z kobietą,utożsamianych m.in. z pięknem i łagodnością." - taką znalazłam definicję ;-)

Jeśli TYLKO takie cechy powinna posiadać kobieta, to jestem nią w 100% ;-P ;-P


Przez całe swoje dzieciństwo słyszałam, że jestem podobna do ojca, chodzę jak ojciec, mam budowę ojca itp itd, a wiadomo, że tak ogólnie dziewczynka chce być podobna do matki, bo obie są kobietami.
Wyrastałam sobie w takim dziwnym świecie zawieszenia, z pragnieniem miłości, akceptacji i spragniona komplementów na różnej płaszczyźnie życia...
Miałam wielu świetnych kolegów, z którymi spędzałam sporo czasu, którzy przychodzili się "wypłakać" gdy serducha miłostkami były skrzywdzone i fajnie było :-) Ten okres wspominam z sentymentem.
Później przyszedł czas na życie dorosłe.
Różnie bywało.
Zawsze patrzyłam z zazdrością na kobiety małe, wątłe, filigranowe, wyglądające jak z porcelany, na kobiety jak "puch" gdzie miało się wrażenie, że gdy mocniej wiatr zawieje to je porwie... Na kobiety nie mogące sobie poradzić z zawiązaniem buta czy zapięciem guzików własnemu dziecku (bo zbyt długie paznokcie miała!) i było wiadomo, że ich rycerz stanie na wysokości zadania i zrobi wszystko natychmiast bez mrugnięcia okiem... bo to jego księżniczka.
Ja w wieku 8-9 lat węgiel w wiadrze przynosiłam i w piecu rozpalałam, więc bliżej mi do Kopciuszka było niż księżniczki, ale moja siostra księżniczką już była :-) Duża i silna byłam, jak tur, więc czułam się taka ważna i odpowiedzialna...  Tyle z dzieciństwa :-)


(rok 2009)

Kobiecość na motorze... Nigdy nie prowadziłam, zawsze byłam pasażerką, ale ubieranie czarnej skóry i dosiadanie Hondzi dawało mi niesamowitą siłę i moc
:-D Czy to kobiecość? ;-)
Chyba gdzieś umykała mi ta moja kobiecość.
Nigdy się nad tym aż tak nie zastanawiałam. Raz chciałam być takim puszkiem, żeby się mną zajmowano, innym razem szlag mnie trafiał, że po raz setny muszę prosić o odepchanie kolanka pod zlewem i robiłam to sama...
Nie potrafiłam dobierać kolorów... ha ha ;-) nie uczono mnie tego. Kiedyś bardzo zwracano na to uwagę i NIGDY nie zapomnę jak moja babcia podarowała mi żarówiasty, zielony sweterek i do tego fioletowe spodnie :-/ Teraz to może krzyk mody, ale wtedy... uch.
Ten "cudowny" zestaw założyłam gdy odbierałam nagrodę za zajęcie II miejsca w konkursie na wiersz o tematyce morskiej (wiersz napisany na spółę z mamą :-D). Uśmieszków ówczesnych ósmoklasistów nie zapomnę do końca życia ;-)
Jako nastolatka makijażu też nie potrafiłam sobie zrobić :-) chodząc nie kręciłam (kręcę) tyłkiem, nie kokietowałam (kokietuję) facetów, nie chodziłam (chodzę) półnaga po ulicach, ale i tak definicja kobiecości zgadza się ze mną bo: jestem piękna, jedyna w swoim rodzaju, a piękno to nie tylko powłoka zewnętrzna, to moje wnętrze przed wszystkim! I jestem łagodna, do momentu gdy moje terytorium czy najbliżsi nie są zagrożeni.


Ubrania służą mi po kilka lat, za duże wyrzucam, za małych nie posiadam, a jeśli coś leży to pewnie gdzieś w kącie, zapomniane. Coś wyjściowego, eleganckiego... nie mam pojęcia czy jest w mojej szafie, inne wygodne wyjściowe, w ilości sztuk kilka - owszem tak, za to ubranka sportowe, tzn rowerowe i biegowe (buty również) mogłabym w każdym sklepie kupować :-) :-) :-) Nie wiem czy można je nazwać kobiecymi... chyba, że nagość jest kobieca, to biegaczki biegające prawie "nago" można dojrzeć w tłumie biegaczy :-P
Żeby nie było, że buty tylko biegowe mam, nie, nie ;-P
Szpileczki też... kupione 2 lata temu i... ani razu nie założone bo okazji nie było :-o
Nie jestem kolekcjonerką obuwiaCiekawe czy ten rodzaj "zboczenia" też można kobiecością nazwać...? ;-)
Kosmetyki... hi hi gdy kiedyś w sklepie powiedziałam ekspedientce, że potrzebuję tusz do rzęs, bo mój właśnie się skończył, a używałam go 3 lata, to pani z oburzeniem odparła, że tusz co 3 m-ce się wymienia!!! Tylko po co, skoro ja go używam raz na 3 miesiące :-D
Moja babcia powtarzała mi, że mam tak ładną oprawę oczu i w ogóle, że nie muszę się malować... Nie będę szukać drugiego dna i zastanawiać się po co to mówiła, ale kosmetyki do makijażu istnieją dla mnie tylko w sytuacjach wyjątkowych :-)
Do SPA nie chodzę, do kosmetyczki, manikiurzystki, masażysty też nie, ale czy z tego powodu brakuje mi kobiecości? Cały czas mam bardzo głębokie przekonanie, że kobiecość to COŚ bardzo subtelnego i właściwie niewidzialnego :-) że składa się na nią bardzo wiele czynników.


Zastanawiam się czy opiekuńczość jest kobieca...
Bo ja to pyłki usuwam spod nóg, aby Ci których kocham się o nie nie potknęli... ale nigdy nie zdarzyło się to w drugą stronę w stosunku do mojej osoby.
Trochę przystopowałam, uczę się egoizmu.
Oooo! Ależ jakie to nie kobiece, prawda? Kobieta egoistka to jak nie kobieta, bo jakim prawem może być zmęczona, może chcieć gdzieś wyjść, czy rozwijać się np zawodowo. A może studia by chciała skończyć w wieku 60 lat... No to PO CO przecież?! No po co...  i gdzie ta kobiecość...
O tym, że jest we mnie coś delikatnego usłyszałam od obcej (wówczas) osoby, Anetki, parę dni po maratonie. Wsiadłam do jej auta i usłyszałam "Grażynko, jaka Ty drobniutka jesteś...".
Nic się nie zgadzało z tym co słyszałam całe życie.
Dziś cieszę się, że jestem "JAK MÓJ OJCIEC" i że mam jego charakter! :-D


Kobietą będę zawsze, a to czy kobietą kobiecą to już zapewne różnie wygląda w oczach różnych ludzi :-)



Kobieca-Niekobieca Grażyna :-)



(przekrój fot z lat 2009-2014)




6 komentarzy:

  1. Pamiętam ten moment :* Wyrwało się z głębi serducha i nic się nie zmieniło .... :* (Aneta)

    OdpowiedzUsuń
  2. Och Zolziku,Jakie podobne te nasze historie...Z kilkoma malymi roznicami.. Ty faktycznie naturalnie kobieca jestes,ja uzywam kredek do oczu (po cos dla plastyka chodzilam-tarez sie przydaje),no i z ta lagodnoscia u mnie nie tak do konca sie zgadza.A egoistom trzeba troszke byc,bo Cie inny zadepcza!Sliczna babeczka z Ciebie-zawsze mi sie Twoje oczy podobaly.Buzialki. DeepGreen

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydawało mi się że już komentowałam ten wpis a nic nie widzę więc chyba zeżarło :( Kobiecość i niekobiecość dziwnymi drogami chodzi. Jako dziecko byłam latającą po drzewach w męskim towarzystwie zazwyczaj, później zmieniły się atrybuty (zawsze spódnica lub sukienka, często obcasy i zawsze lekki makijaż) ale zostało towarzystwo męskie które zawsze mówiło o mnie że jestem największym facetem w ich gronie ... Bywam po babsku histeryczna ale nadal bliżej mi do męskiego myślenia niż kobiecego, nie znoszę zakupów ciuchowych i nadmiernego dbania o wygląd bo jest tyle ważniejszych i ciekawszych spraw :) Kobiecość chyba jednak nie w obcasach i nie w ich braku siedzi :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń